suMMAlista #1 – 15 zawodników wagi ciężkiej których mogłoby zakontraktować KSW

*summa – kompendium, dzieło, podręcznik mający być podsumowaniem rozważań autora na dany temat

Taka właśnie jest ta seria artykułów. Bardzo często zdarza mi się prowadzić w swoich myślach monolog, zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi. Niekiedy jednak brakuje mi drugiej osoby, kogoś, kto będzie mógł dowiedzieć się o moich myślach, kogoś z kim będę mógł przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw” w danej tematyce. Dlatego postanowiłem podzielić się nimi z Wami, drodzy czytelnicy i stąd też wzięła się suMMAlista.



„Epizody” z cyklu suMMAlisty będą pojawiać się regularnie co jakiś czas, być może raz w miesiącu, być może szybciej, postaram się jednak by pojawiały się cyklicznie i systematycznie. Pomysłów na różne „zestawienia” w świecie MMA mam mnóstwo, dla jednych pewnie mniej, dla drugich może nieco bardziej ciekawe. Oczywiście każdy tekst, każda lista i wszystko co znajdziecie w tych artykułach jest tylko i wyłącznie moim osobistym poglądem w danym temacie i absolutnie nie musicie się z nim zgadzać. Dziękuję że tu zajrzałeś i zapraszam na dzisiejszą suMMAlistę!


W dzisiejszej suMMAliście pod lupę wziąłem dość oklepany w ostatnim czasie temat – ale od czegoś trzeba zacząć – czyli 15 zawodników wagi ciężkiej, których mogłoby zakontraktować KSW.

*Na poniższej liście znajdują się tylko tacy zawodnicy, którzy na ten moment mogliby zasilić szeregi KSW, czyli tacy, którzy nie mają wiążącego kontraktu z inną organizacją (zwłaszcza takiego, o którym w 100%  wiemy jak np. z UFC czy OKTAGON), nie zakończyli jeszcze kariery, nie mają ujemnego bilansu itd.

Nie znajdziecie więc tutaj zawodników chociażby UFC, Bellatora czy najlepszych europejskich organizacji, które rywalizują na rynku z KSW. Z wiadomych przyczyn nie będzie tu również reprezentantów Rosji. Nie o każdym z zawodników w 100% wiadomo jaka jest jego obecna sytuacja czy to kontraktowa czy życiowa, więc może okazać się, że któregoś z nich na tą chwilę po prostu nie można pozyskać. Zapraszam na tekst!:


1. Satoshi Ishii (26-13-1)

Japończyk reprezentujący Chorwację, miał już okazję bić się dla polskiej organizacji – na gali KSW 47 może nie zaprezentował się nad wyraz wybitnie, ale ostatecznie wygrał z Fernando Rodriguesem Jr. (13-8) niejednogłośną decyzją sędziów. Po tym występie, przeszedł do organizacji PFL MMA, gdzie nie poszło mu jednak najlepiej i po 3 stoczonych walkach, zakończył amerykańską przygodę i rozpoczął tułaczkę po różnych światowych federacjach, przeplatając występy w MMA z pojedynkami na zasadach bokserskich i kickbokserskich. Trzeba jednak oddać Japończykowi jedno – to naprawdę uznane nazwisko w środowisku sportów walki, a ze swoim doświadczeniem mógłby postawić ciężkie warunki niejednemu zawodnikowi z wagi ciężkiej w KSW, a kto wie – może po jakiejś wygranej lub dwóch – mógłby skrzyżować rękawice z samym aktualnym mistrzem – Philem de Friesem.

2. Saša Milinković (8-3)

Chorwat tak dużego doświadczenia jak jego poprzednik na tej liście z całą pewnością nie ma, ale w sytuacji deficytu możliwych do pozyskania zawodników wagi ciężkiej, angaż Milinkovicia byłby sporym wzmocnieniem królewskiej dywizji. Reprezentant Chorwacji to zwycięzca turnieju FNC Armagedon 2, zorganizowanego przed dwoma laty przez tamtejszą organizację FNC. W finale spotkał się z byłym zawodnikiem KSW – Oli Thompsonem (21-16) i pokonał go niejednogłośną decyzją sędziów. Biorąc pod uwagę bardzo dobre relacje na linii KSW – FNC, a także to, że polska organizacja cały czas jest mocno zainteresowana bałkańskim rynkiem, kontrakt z Milinkoviciem byłby całkiem logicznym pomysłem. Problemem może być jednak jego mała aktywność zawodowa – wszak ostatnią walkę stoczył w grudniu 2021 roku, czyli niemalże 1.5 roku temu..


3. Ben Rothwell (37-14)

Ależ by to był potężny ruch działaczy KSW! To chyba najgrubsze, tudzież najbardziej znane na świecie nazwisko w tym zestawieniu. Jeszcze w 2016 roku, Rothwell był czwartym najlepszym „ciężkim” na świecie i zaledwie jedna walka dzieliła go od potyczki o mistrzowski pas UFC. Swój prawdopodobnie najważniejszy bój w karierze – z Juniorem dos Santosem (21-10) na UFC Fight Night 86 niestety jednak przegrał, a jego kariera gwałtownie wyhamowała. Co prawda toczył jeszcze pojedynki w największej organizacji świata – i pozostawał w niej aktywnym zawodnikiem aż do 2022 roku – ale przeplatał wygrane z przegranymi i nigdy już nie zbliżył się do swojego topu. Po ponad dekadzie spędzonej w klatce UFC, „Big Ben” rozstał się z amerykańskim gigantem i rozpoczął karierę w nowej dla siebie formule walk na gołe pięści. Jednak kto wie jak wygląda jego umowa z BKFC? Być może ma możliwość pojedynkowania się na zasadach klasycznego MMA w innych organizacjach. Dostępu do takich informacji oczywiście nie mamy, ale jeśli tylko byłoby to wykonalne – to jak dla mnie mógłby to być z miejsca pierwszy pretendent do pasa kategorii ciężkiej, bez względu na to, czy stoczyłby wcześniej walkę z kimś innym czy też nie.


4. Denis Stojnić (15-3)

 

Kolejna postać w tym zestawieniu, która w przeszłości miała już jakąkolwiek styczność z KSW – w przypadku Stojnicia, do jego oficjalnego debiutu nigdy nie doszło, jednakże Bośniak miał już podpisany kontrakt z polską organizacją. Na gali KSW 51 w Chorwacji, Stojnić miał zawalczyć w iście Bałkańskim pojedynku z Ante Deliją (24-5), ale na zaledwie 2 dni przed startem wydarzenia doznał kontuzji, która wyeliminowała go z tego starcia. Następną okazję na debiut miał dostać podczas KSW 53 – tu z kolei plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa, która była wtedy powodem odwołania całej gali. Umowa Bośniaka z polską organizacją z czasem samoistnie wygasła, a sam zawodnik zakotwiczył w niemieckiej organizacji EMC, gdzie wygrał dwa starcia. Potem miało jeszcze dojść do jego występu na gali Bellator 287 organizowanej w Mediolanie, jednak do tej walki też nie doszło bo – wedle oficjalnego stanowiska – chodziło o potencjalne zagrożenie zarażeniem COVID-19. Nieoficjalnie mówi się, że miało to związek z problemami prawnymi w które wpadł Stojnić – i to zapewne byłoby sporą przeszkodą dla właścicieli KSW w razie chęci ponownego zakontraktowania Bośniaka. Po za tym – ma już 43 lata na karku, więc jego forma stoi pod znakiem zapytania. Ja mimo wszystko żałuję, że do tego debiutu ostatecznie nie doszło i gdyby nadarzyła się taka możliwość – chętnie zobaczyłbym Denisa podczas jakiegoś boju w polskim oktagonie.


5. Dmitry Poberezhets 26-7-1)

Niezwykle głośne nazwisko we wschodniej Europie, a swego czasu zawodnik, który posiadał najdłuższą serię wygranych w wadze ciężkiej na całym świecie – były mistrz Zone FC oraz pretendent do tytułu wagi ciężkiej ACA. Ukrainiec do wyjątkowo bogatej kariery pragnął dołożyć jeszcze występ w organizacji UFC i w 2017 był o krok od tego celu – i to nawet nie raz, a aż trzy! Poberezhets podpisał bowiem kontrakt z amerykańskim gigantem zaraz po odniesieniu swojego kolejnego, 15-tego wtedy z rzędu błyskawicznego zwycięstwa. Do jego debiutu miało dojść podczas gali UFC 211, jednak jego przeciwnik doznał kontuzji w ostatniej chwili, a Poberezhets nie zgodził się na zaproponowane przez organizatorów zastępstwo. Kolejna okazja pojawiła się dopiero po prawie roku czasu i kiedy wydawało się, że do długo wyczekiwanego debiutanckiego starcia wreszcie dojdzie – tym razem to Ukrainiec dosłownie na ostatniej prostej doznał kontuzji, która nie tylko wykluczyła go z tej walki, ale także spowodowała, że jego przygoda z UFC dobiegła końca a kontrakt został rozwiązany. Po tamtym pechowym okresie, pochodzący ze Lwowa zawodnik podpisał kontrakt z ACA – gdzie po dwóch wygranych z rzędu dostał szansę walki o mistrzowski pas, w której niestety poległ. Od 2021 roku nie stoczył już żadnej walki, a to może oznaczać, że jego kontrakt z ACA jest już nieaktualny – to byłyby świetne informacje dla KSW, bo tak doświadczony i uznany zawodnik, mógłby być punktem zwrotnym w nieco martwej dywizji ciężkiej – problemem może być jednak aktualna sytuacja na Ukrainie, bo w dobie trwającej tam teraz wojny, ściągnięcie tamtejszego zawodnika na walkę poza granicami kraju, jest często po prostu niewykonalne.


6. Fabricio Werdum (24-9-1)

POCZEKAJ! Zanim przestaniesz czytać, wyłączysz stronę i stwierdzisz, że teraz to odleciałem, muszę przyznać – tak, masz rację! Odleciałem i dlatego też potraktujmy tę propozycję nieco z przymrużeniem oka, chociaż hej! Skoro tak głośno w ostatnim czasie mówiło się o potencjalnym angażu Alistaira Overeema, to dlaczego by nie pomarzyć o Werdumie? Finansowo wyglądałoby to zapewne podobnie, renoma też równie duża, a pamiętajmy też, że były mistrz UFC jest od niedawna wolnym zawodnikiem. Jak sam jednak przyznaje – zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi i kontuzjami, które są wynikiem długoletniej kariery oraz poinformował, że ewentualny powrót rozważy raczej tylko w formule bokserskiej. Wiadomo jednak, że największym argumentem byłyby pieniądze, choć patrząc realnie na możliwości KSW i oczekiwaną gaże Werduma – pozostanie on raczej tylko w strefie marzeń.


7. Kelvin Tiller (12-5)

Gdyby tylko KSW było bardziej zainteresowane zawodnikami z amerykańskiego rynku, ten gość z całą pewnością byłby bardzo solidnym wzmocnieniem kategorii ciężkiej. Były zawodnik m.in. Bellatora czy PFL nie jest w tym momencie związany na dłużej z żadną organizacją i tuła się po mniejszych, amerykańskich eventach. Wciąż młody – bo zaledwie 32 letni – dobrze odnajdujący się zarówno w parterze jak i stójce, nie lubiący zostawiać wyniku walki w rękach sędziów. Nawet pomimo blisko 3-letniego „urlopu” od występów, z którego wrócił w ubiegłym roku, nie widać na nim wyraźnych śladów rdzy, a patrząc na ubogość dywizji ciężkiej polskiej organizacji, śmiało można typować, że Amerykanin szybko zadomowił by się w ścisłej czołówce rankingu.


8. Roggers Souza (13-6)

Czymże byłaby ta lista bez chociaż jednego „Brazylijskiego króla nokautu/parteru”. Nie od dziś wiadomo, że KSW bardzo lubi zawodników z Brazylii, a zwłaszcza od momentu, kiedy rozpoczęli oni oficjalną współpracę z tamtejszym Combate Global. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie zaciągi z kraju kawy okazały się być wyjątkowo udane, więc być może logicznym rozwiązaniem byłoby rozejrzenie się tam za jakimś wzmocnieniem do królewskiej kategorii wagowej. Propozycją, którą ja zdecydowałem się tu umieścić, jest właśnie Roggers Souza. 34-letni Brazylijczyk walczył w trzech największych rosyjskich federacjach (ACA, M-1 i Open Fighting Championship) a także był w przeszłości mistrzem wagi ciężkiej brazylijskiej organizacji Jungle Fight. Souza to również świeżo upieczony mistrz organizacji Centurion FC, jednak podejrzewam, że jego kontrakt nie jest na wyłączność i w przypadku ewentualnej propozycji ze strony KSW, mógłby się na taki transfer zdecydować. „The Tiger” to solidny fighter w każdej płaszczyźnie, potrafić zakończyć walkę zarówno w parterze jak i na nogach. Sporym mankamentem Brazylijczyka może być jego szklana szczęka – 5 z 6 walk przegrał on bowiem już w pierwszych rundach. Czy to materiał na mistrza? Raczej nie. Czy przydałby się w KSW? Oczywiście! Na pewno znalazłoby się kilku słabszych od niego rywali.


9. Zoumana Cisse (13-4)

Wiemy już, że nie w tym roku, ale najprawdopodobniej w przyszłym, będziemy świadkami gali we Francji. Na tę okoliczność, KSW już od jakiegoś czasu ściąga coraz to więcej zawodników z tego kraju, ale angażu w wadze ciężkiej jeszcze się nie doczekaliśmy. Ciekawą propozycją z tamtejszego rynku, może być właśnie Zoumana Cisse. Francuz to lubiany i popularny w tamtym regionie zawodnik, który swoje sukcesy święcił jeszcze na długo przed tym, jak MMA zostało zalegalizowane we Francji. „Alcatraz” to wieloletni zawodnik organizacji 100% Fight w której do niedawna pozostawał niepokonany, wygrywając na przestrzeni 3 lat aż 10 pojedynków – w jednym z nich odnosząc swój chyba największy jak dotąd sukces – pokonał będącego wtedy na początku swojej kariery samego Francisa Ngannou. Cisse po zdobyciu pasa organizacji European Beatdown w 2017 roku, zawiesił rękawice na kołku na 4 lata i wrócił pod koniec 2021 roku – po raz pierwszy w karierze przegrywając na gali 100% Fight. Od tamtej pory nie obserwowaliśmy już więcej Francuza w oktagonie, jednak jak można zaobserwować w jego mediach społecznościowych – przez cały ten czas pozostaje on w treningu, będąc jednocześnie jednym z trenerów w dobrze nam znanym klubie Atch Academy, z którego wywodzą się chociażby Salahdine Parnasse czy Ramzan Jembiev. Myślę, że w kontekście gali we Francji, byłoby to dobre rozwiązanie – i w kwestii promocji tego wydarzenia i również sportowo, bo umiejętności bez wątpienia też posiada.


10. Paweł Biernat (5-0)

Przyszedł czas na polski akcent i chyba nazwisko Pawła Biernat nie jest tu żadnym zaskoczeniem. Rosomak uważany jest za jeden z największych o ile nie największy talent polskiej wagi ciężkiej i o takich właśnie zawodników, KSW powinno walczyć z całych sił. 24-latek jak każdy młody fighter, celuje zapewne w spełnianie marzeń w najlepszej lidze świata jaką jest UFC, jednak w przypadku gdyby coś poszło nie tak, mógłby choćby na chwilę zakotwiczyć w polskiej organizacji. Obecnie związany jest z dwoma organizacjami – francuskim ARES oraz polskim FEN. W internecie można zauważyć, że z tą drugą nie ma raczej zbyt dobrych stosunków – kilkukrotnie negatywnie wypowiadał się o ruchach właścicieli i wyrażał niezadowolenie z tego, jak jest przez nich traktowany. ARES z kolei to wylęgarnia zawodników, którzy później trafiają do UFC – a patrząc na to, że Paweł we Francji wygrał już dwa pojedynki, całkiem możliwe jest to, że za jakiś czas odbierze wiadomość zza oceanu.


11. Yevhenii Orlov (8-1)

To dość ciekawy przypadek – karierę zawodową zaczął całkiem niedawno, bo w 2018 roku, mając prawie 30 lat. Wcześniej jednak zajmował się zapasami które trenował od młodych lat i nawet udało zdobyć mu się parę ważniejszych tytułów – choćby medale – srebrny i brązowy – na mistrzostwach Europy kolejno w 2012 i 2013 roku. Orlov reprezentował również Ukrainę na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Ukrainiec na co dzień mieszka i trenuje w Czechach, tam też zaczął swoją karierę w MMA – i póki co, całkiem nieźle się w tym odnajduje. W przeciągu 5 lat, stoczył łącznie 9 pojedynków, z czego przegrał tylko 1 z nich – na początku kariery z obecnym zawodnikiem UFC – Martinem Budayem. Pozostałe 8 starć, Orlov wygrał, ba! Wszystkie przed czasem i wszystkie w pierwszej rundzie! Imponujący rezultat, do którego trzeba jednak podejść z małym dystansem, bowiem Ukrainiec nie walczył z zawodnikami którzy prezentują zbyt wysoki poziom i tak naprawdę jego jedyny jak dotąd oprawca – wspomniany wyżej Martin Buday – był zarazem jego zdecydowanie najlepszym oponentem. Mimo to, historia jego walk robi spore wrażenie i jeśli notuje się serie siedmiu pojedynków skończonych w pierwszej rundzie z rzędu – to bez wątpienia wzbudza się zainteresowanie różnych promotorów i uważam, że aktualny mistrz wagi ciężkiej czeskiej organizacji I Am Fighter, zasługuje na szansę pokazania się w KSW.


12. Jovan Leka (5-1)

Ten nieznany jeszcze w szerszym gronie fanów MMA Serb, może okazać się prawdziwym diamentem na ogólnoświatowym rynku wagi ciężkiej. Ten chłopak ma dopiero, uwaga, 21 lat! Rocznik 2002 walczący w wadze ciężkiej i mający na swoim koncie już 6 zawodowych występów, z czego 5 wygranych – umówmy się, wielu takich zawodników nie ma. Oczywiście prawdą jest, że Leka nie dostawał dotychczas nie wiadomo jak bardzo wymagających rywali, a raczej kogoś zbliżonego stażem i doświadczeniem do niego, ale w tak młodym wieku to w pełni zrozumiałe, a Serb wszystkie wygrane odnotowywał przed czasem. Podczas niedawnej, kwietniowej gali ARMMADA 4, zmierzył się z najpoważniejszym jak dotąd przeciwnikiem w karierze – bardzo doświadczonym, 45-letnim – Ionem Grigore i również i tym razem nie dał sędziom możliwości punktowania tego starcia, bo znokautował Rumuna w drugiej rundzie. Na nadchodzącej, lipcowej gali ARMMADA 5, poprzeczka ponownie zostanie nieco podniesiona – Leka skrzyżuje rękawice z mocnym i doświadczonym Chorwatem – Vlado Neferanoviciem i w przypadku gdy go pokona, mocno zaznaczy swoją obecność w kategorii ciężkiej na europejskim rynku. Tak młodych, utalentowanych i perspektywistycznych zawodników, tak duża w Europie organizacja jak KSW po prostu nie może odpuszczać i jeśli tylko Jovan Leka wyraziłby zainteresowanie występami pod ich szydłem – właściciele nie powinni się zbyt długo zastanawiać.


 


 

13. Prince Aounallah (17-11)

Kolejny w tym zestawieniu przedstawiciel Francji, którą chcielibyśmy w przyszłym roku ujrzeć na rozkładzie gal KSW. Paryżanin to świeżo upieczony mistrz wagi ciężkiej organizacji Hexagone MMA, a w przeszłości doświadczenie zbierał między innymi na galach takich jak Cage Warriors, UAE Warriors czy włoski Venator FC. Za Francuzem przemawia spore doświadczenie zebrane w przeciągu trwającej już ponad dekadę kariery oraz godna podziwu sportowa ambicja – w 2019 roku będący na passie trzech porażek z rzędu Aounallah zdecydował się zawiesić karierę, żeby po prawie 3 latach wrócić do zawodowych startów i zanotować trwającą po dziś dzień serie 3 wygranych pod rząd, w nowej dla siebie kategorii wagowej – bo warto odnotować, że „His Majesty” przez prawie całą swoją karierę walczył w wadze do 93kg. Być może przejście do królewskiej dywizji dało Francuzowi nowy start na sportowej drodze i była to decyzja mająca kluczowy wpływ na jego sukces, ja osobiście z miłą chęcią widziałbym go jako aktywnego zawodnika KSW, a jeśli nie pozwoli na to jego kontrakt z Hexagone MMA, to może chociaż udałoby się go wypożyczyć na jedno starcie w przypadku gdyby miała miejsce gala we Francji.


14. Patryk Dubiela (5-1)

Polacy nie gęsi i swoich ciężkich też mają. Może nie ma ich zbyt wielu, może nie są to (na razie) światowe nazwiska, ale z całą pewnością kilku z nich zasługuje na „sportowy awans” jakim byłby transfer do KSW. Poza wyżej już opisanym Pawłem Biernatem, drugim bez wątpienia ciekawym zawodnikiem reprezentującym nasz kraj jest szer. Patryk Dubiela. Łodzianin jest zawodowym żołnierzem w 1 Batalionie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej, a swoje umiejętności w MMA rozwija już od ponad 10 lat, jednak charakter zawodu jakim się zajmuje spowodował, że w profesjonalnej walce po raz pierwszy stanął dopiero w 2020 roku. Od tego czasu, ma na koncie już 6 stoczonych pojedynków, w których jak dotąd przegrał tylko jeden raz. W pozostałych pięciu nie tylko odnosił zwycięstwa, ale również pokazał ogromny charakter, niezwykle twardą szczękę i walkę do ostatniej kropli krwi. Do iście żołnierskiej postawy w szermierce na pięści którą Dubiela prezentuje w oktagonie trzeba jeszcze dodać wysokie jak na jego staż umiejętności parterowe – 28-latek właśnie w tej płaszczyźnie wygrał już dwa zawodowe starcia, a poddawać rywali lubił i potrafił już w czasie trwania amatorskiej kariery. Następny pojedynek, Polak stoczy pod koniec lipca, na gali Babilon MMA 37 i jeśli go zwycięży to kto wie – może wzbudzi zainteresowanie KSW. Będzie miał już całkiem niezły bilans a w dodatku wielokrotnie byliśmy świadkami współpracy organizacji Tomasza Babilońskiego z liderem MMA na polskim rynku jakim jest KSW.


15. Mario Pinto (6-0)

Kończymy ten ranking naprawdę mocnym akcentem prosto z Portugalii. Punktem przełomowym w krótkiej jak dotąd karierze Pinto był turniej wagi ciężkiej holenderskiej organizacji Levels Fight League w którym wziął udział, ba – wygrał go, odprawiając z kwitkiem 3 rywali w ciągu jednego wieczoru i zostając pierwszym, historycznym mistrzem LFL w kategorii ciężkiej. Zaledwie 24-letni Portugalczyk reprezentujący Wielką Brytanię jest dotychczas niepokonany w zawodowej karierze a na swoim koncie ma chociażby zwycięstwo nad byłym już zawodnikiem KSW – Filipem Bradariciem, którego znokautował w nieco ponad minutę. Łącząc ze sobą fakt, że Pinto jest już dość rozpoznawalnym zawodnikiem w Holandii i Wielkiej Brytanii, a to w tych krajach między innymi działa platforma Viaplay, która posiada wyłącznościowe prawa do transmisji gal KSW, Mario Pinto wydaje się zawodnikiem wprost idealnym do zakontraktowania, zwłaszcza, że Levels Fight League chyba na ten moment najsilniej spośród wszystkich organizacji współpracuje z KSW.

Patryk Goryluk
dla MMA – bądź na bieżąco

Dodaj komentarz