Jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy sportowych w Polsce, Mateusz Borek w rozmowie z SuperExpressem przyznał, że dostał bardzo budżetową ofertę od jednej z freakowej organizacji.
Na freakowych wydarzeniach kibice mogą zobaczyć w klatce osoby z różnych branży, tych bardziej sportowych czy też całkowicie ze sportem niezwiązanych, takich jak; aktorzy czy piosenkarze. Organizacje, mimo już tylu zakontraktowanych zawodników nadal szukają ludzi, którzy mogliby przyciągnąć jeszcze większą ilość fanów na ich eventy.
Jedna z takich propozycji padła w kierunku cenionego polskiego dziennikarza sportowego Mateusza Borka, czyli persony bardzo zasięgowej. Jak jednak przyznał 49-letni komentator w rozmowie z SE.pl jego wiek oraz praca, którą posiada nie pozwala mu na podjęcie rękawice:
”Sport nie jest dla starych ludzi. Poza tym, jak to sobie wyobrażasz, że miałbym się wygłupiać jako komentator reprezentacji Polski i człowiek, który jeździ na mistrzostwa świata i Europy? Wydaje mi się, że do klatki wchodzą ci, którym brakuje pieniędzy, albo ci, którzy potrzebują się tam sprawdzić lub są uzależnieni od adrenaliny. Ja uważam, że to wszystko mam w swoje pracy. Dzięki Bogu mam też za co żyć i nie muszę dostawać po głowie, by wychodzić, bić się i wystawiać faktury.”
Ponadto, Mateusz uchylił rąbek tajemnicy o ofercie jaką otrzymał:
”Próbowali mnie namawiać. Miałem nawet dowolność w wyborze przeciwnika. Ja bardzo lubię i szanuję tych ludzi. Byliśmy nawet wspólne na sylwestra – ze współwłaścicielami jednej federacji, drugiej federacji. Czy mi to jest potrzebne? Kasa była więcej niż bardzo dobra. Pewnie mógłbym kilka lat nie pracować w mediach.”