summa – kompendium, dzieło, podręcznik mający być podsumowaniem rozważań autora na dany temat
Taka właśnie jest ta seria artykułów. Bardzo często zdarza mi się prowadzić w swoich myślach monolog, zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi. Niekiedy jednak brakuje mi drugiej osoby, kogoś, kto będzie mógł dowiedzieć się o moich myślach, kogoś z kim będę mógł przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw” w danej tematyce. Dlatego postanowiłem podzielić się nimi z Wami, drodzy czytelnicy i stąd też wzięła się suMMAlista.
„Epizody” z cyklu suMMAlisty będą pojawiać się regularnie co jakiś czas, być może raz w miesiącu, być może szybciej, postaram się jednak by pojawiały się cyklicznie i systematycznie. Pomysłów na różne „zestawienia” w świecie MMA mam mnóstwo, dla jednych pewnie mniej, dla drugich może nieco bardziej ciekawe. Oczywiście każdy tekst, każda lista i wszystko co znajdziecie w tych artykułach jest tylko i wyłącznie moim osobistym poglądem w danym temacie i absolutnie nie musicie się z nim zgadzać. Dziękuję że tu zajrzałeś i zapraszam na dzisiejszą suMMAlistę!
2024 to rok olimpijski, więc w dzisiejszym epizodzie z cyklu suMMAlisty pod lupę weźmiemy sportowców, którzy w przeszłości zdobywali medale na Igrzyskach Olimpijskich, a później rozpoczęli karierę w mieszanych sztukach walki. W tym zestawieniu chciałbym przedstawić 15 zawodników MMA którzy zdobyli kiedyś olimpijski medal.
Zawodników z medalem na Olimpiadzie jest w świecie sportów walki jeszcze więcej, ja jednak starałem się dobrać takich, którzy mają na swoim koncie stoczonych minimum kilka zawodowych pojedynków.
Oprzyj się wygodnie, herbatka w dłoń i zapraszam na suMMAliste numer 12!
Pozostałe epizody suMMAlisty:
1. Mark Madsen (12-2)
Duńczyk swoją karierę zapaśniczą rozpoczął w wieku 6 lat i przez lata trenował tę dyscyplinę aby wspiąć się na sam szczyt. W 2001 roku mając zaledwie 17 lat, Madsen zdobył swój pierwszy medal na zawodach o statusie międzynarodowym – wywalczył bowiem srebro na Mistrzostwach Europy Kadetów w Izmirze. Na tym jednak nie poprzestał i 4 lata później, jako 21-latek sięgnął po swój pierwszy z pięciu medali na Mistrzostwach Świata w zapasach w stylu klasycznym (łącznie ma na swoim koncie 4 srebrne i 1 brązowy) a już w 2008 roku pojechał na swoje debiutanckie Igrzyska Olimpijskie. W Pekinie Markowi nie poszło po myśli i wrócił do domu pokonany już po pierwszym starciu. Cztery lata później ponownie spróbował spełnić olimpijskie marzenie, jednak z Londynu – pomimo dużo lepszych występów – również wrócił bez krążka. Zajął wtedy 5. miejsce przegrywając w walce o brązowy medal z Litwinem Aleksandrem Kazakeviciem. Marzenie z dzieciństwa ziścił przy okazji Igrzysk Olimpijskich 2016 w Rio de Janeiro, gdzie udało mu się wywalczyć srebrny laur. Był to zarazem jeden z ostatnich występów Madsena w zapasach po którym w pełni skupił się na rozwoju kariery zawodnika MMA – a ta okazała się być naprawdę owocna, bo “The Olympian” do niedawna był niepokonany mając na swoim koncie 12 wygranych pojedynków z rzędu. W 2019 roku zadebiutował w UFC zwyciężając uprzednio 8 starć w innych organizacjach. Przygodę z amerykańskim gigantem zaczął imponującą serią 4 wygranych z rzędu i był blisko zameldowania się w topowej 15-stce rankingu kategorii lekkiej, jednakże dwie przegrane w ostatnich bojach nieco go od tego sukcesu oddaliły.
2. Damian Janikowski (10-5)
Pierwszy polski akcent w tym zestawieniu należy do brązowego medalisty Igrzysk Olimpijskich z 2012 roku. Wrocławianin w swoim pierwszym i – jak się później okazało – ostatnim występie na olimpiadzie zdołał wywalczyć brązowy medal w zapasach w stylu klasycznym w kategorii do 84kg, pokonując Francuza Mélonina Noumonviego w finałowym pojedynku o trzecie miejsce na podium. Damian sukcesy w zapasach święcił już dużo wcześniej – w 2009 zdobył swój pierwszy w karierze “krążek” na Mistrzostwach Świata Juniorów w Ankarze, a w późniejszym czasie – już jako senior – dołożył do tego dwa medale (srebrny i brązowy) na Mistrzostwach Europy oraz brązowy na Mistrzostwach Świata. W 2016 roku postanowił zostawić zapasy i w pełni skoncentrował się na treningach mieszanych sztuk walki. Lepszych okoliczności na debiutancki bój w nowej dyscyplinie nie mógł sobie wymarzyć, bowiem doszło do niego przy okazji pierwszej, historycznej gali KSW 39 na Stadionie Narodowym w Warszawie – 34-latek skrzyżował wówczas rękawice z Amerykaninem Julio Gallegosem (10-9) i w efektowny sposób znokautował go w niespełna półtorej minuty. Kolejne walki kończył równie szybko, najpierw rozprawiając się w nieco ponad 2 minuty z Antonim Chmielewskim (32-18) a potem – tym razem w swoim rodzinnym Wrocławiu – jeszcze szybciej, bo w zaledwie 18 sekund ubił Yannicka Bahatiego (9-7). Fani MMA wiedzieli już wtedy, że do akcji wkroczył nowy gracz, który będzie chciał wspiąć się na sam szczyt w hierarchii kategorii średniej – i tak oto, po 7 latach od swojego debiutu, Damian Janikowski ma już na koncie 15 zawodowych starć i zajmuje obecnie 2. miejsce w rankingu, stając się jednym z potencjalnych pretendentów do walki o mistrzowski o pas.
3. Henry Cejudo (16-3)
To jeden z tych przykładów zawodników, którzy swoją rozpoznawalność zawdzięczają bardziej karierze w MMA aniżeli byciu medalistą Igrzysk Olimpijskich – mimo, że “Triple C” był swego czasu fenomenalnym zapaśnikiem z wieloma tytułami na swoim koncie, to jednak dzisiaj zdecydowana większość kojarzy go z występów w UFC. Zresztą nie bez powodu, bo Amerykanin uważany jest za jednego z najlepszych fighterów w swojej kategorii w dziejach a także stawiany jest w ścisłej czołówce najlepszych zawodników jacy kiedykolwiek zagościli w oktagonie światowego giganta. Cejudo jest jedną z czterech postaci, którzy byli niegdyś posiadaczami dwóch pasów dwóch różnych dywizji w tym samym czasie – jako pierwszy w jego posiadaniu znalazł się tytuł wagi muszej, który 36-latek wygrał po wyniszczającym boju z legendarnym Demetriousem Johnsonem (25-4-1) na gali UFC 227. Po udanej obronie, Henry niespełna rok później podjął próbę zdobycia drugiego z nich – na gali UFC 238 skrzyżował rękawice z Brazylijczykiem Marlonem Moraesem (23-13-1) i niespełna rok po świeceniu swojego pierwszego dużego triumfu odniósł kolejny, zdobywając zwakowany wówczas pas kategorii koguciej. Warto zaznaczyć, że nikt nigdy żadnego z tych tytułów nie zdołał Cejudo odebrać – w 2020 roku, na UFC 249 Amerykanin z sukcesem obronił swoje trofeum a chwilę później ogłosił, że zawiesza karierę zawodniczą. Oba pasy zostały więc zwakowane i znalazły nowych właścicieli a sam Henry wrócił dopiero 3 lata później, próbując odzyskać miejsce na tronie i konfrontując się z ówczesnym czempionem Aljamainem Sterlingiem (23-4) – niestety, tym razem mu się nie udało. Przed wybitną karierą w mieszanych sztukach walki, Henry Cejudo poza złotym medalem przywiezionym z Igrzysk Olimpijskich 2008 w Pekinie zdobywał też krążki m.in. na Mistrzostwach Świata czy Igrzyskach panamerykańskich.
4. Kayla Harrison (16-1)
Na palcach jednej ręki można by policzyć zawodników MMA mających na swoim koncie nie jeden, a dwa medale olimpijskie, a gdy do tego dodamy, że chodzi o dwa złote krążki, to mamy do czynienia z naprawdę wyjątkowym scenariuszem – tak też jest w przypadku Kayli Harrison. 33-letnia Amerykanka swoją karierę w mieszanych sztukach walki zaczęła stosunkowo niedawno, bo w 2018 roku – przez ten czas stoczyła 17 zawodowych pojedynków, niemal wszystkie – za wyjątkiem epizodycznego występu w Invicta FC – pod sztandarem amerykańskiej organizacji PFL. Przez ponad 4 lata, Harrison pozostawała niepokonana, notując tym samym jedną z najlepszych serii wygranych w historii kobiecego MMA – uległa dopiero w swoim 16-tym zawodowym starciu a jej pierwszą oprawczynią została Larissa Pacheco (23-4). Po ponad 5-ciu latach spędzonych w Professional Fighters League, Kayla Harrison wkrótce zmieni pracodawcę – w ostatnich dniach doszło bowiem do głośnego ogłoszenia na mediach społecznościowych UFC, gdzie poinformowano, że amerykański gigant zakontraktował utytułowaną zawodniczkę a do jej oficjalnego debiutu dojdzie podczas jubileuszowej gali UFC 300, gdzie skrzyżuje rękawice z legendarną już byłą mistrzynią wagi koguciej – Holly Holm (15-6). Zanim o Kayli Harrison stało się głośno w świecie MMA, Amerykanka święciła wielkie sukcesy w judo – absolutnie zdominowała w tej dyscyplinie swoją kategorię wagową zdobywając wiele tytułów, m.in. złote medale na dwóch Igrzyskach Olimpijskich pod rząd – kolejno w 2012 roku w Londynie oraz w 2016 w Rio de Janeiro.
5. Yoel Romero (15-7)
Ci, którzy nie wiedzą, mogą być nieco zdziwieni obecnością Romero w tym zestawieniu – można przecież odnieść wrażenie, że “Żołnierz Boga” jest w sportach walki niemal od zawsze. Faktem jednak jest, że ponad dwie dekady temu, Yoel pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Sydney reprezentować swój kraj jako zapaśnik. Po wygraniu Mistrzostw Świata rok wcześniej, na Olimpiadzie w 2000 roku wywalczył srebro, przegrywając w finale z Adamem Saitievem. 4 lata później, podczas czempionatu w Atenach, był o krok aby ponownie stanąć na podium, jednak w pojedynku o brązowy medal nie podołał wyzwaniu w postaci Sazhida Sazhidova. Był to zarazem jeden z ostatnich występów Romero w zapasach na międzynarodowym szczeblu – niedługo później rozpoczął treningi MMA, by zadebiutować w klatce pod koniec 2009 roku. Po zaledwie stoczonych 5-ciu stoczonych starciach na lokalnych scenach w Europie, usługami Kubańczyka zainteresowało się UFC w którym po raz pierwszy zawalczył w 2013 roku. W barwach amerykańskiego giganta wchodził do klatki 13-krotnie, 3 razy stając przed szansą na zdobycie mistrzowskiego pasa – jeden z tych pojedynków nawet zwyciężył (przyp. red – vs. Luke Rockhold na UFC 221) jednak tytułu nie zdobył, bowiem nie wypełnił on mistrzowskiego limitu wagowego. Po zwolnieniu z UFC w 2020 roku, Romero przeszedł do konkurencji – Bellator MMA, gdzie do niedawna mogliśmy oglądać jego występy. Po przegranym starciu o pas kategorii półciężkiej z Vadimem Nemkovem (16-2), 46-latek zrobił sobie krótką przerwę od startów, ale jak się w ostatnich tygodniach dowiedzieliśmy – ponownie wejdzie do oktagonu przy okazji nadchodzącej gali PFL vs. Bellator gdzie skrzyżuje rękawice z Thiago Santosem (22-11).
6. Szymon Kołecki (10-1)
Drugi w tym zestawieniu przedstawiciel naszego kraju który może poszczycić się medalem olimpijskim a w tym przypadku nawet i dwoma, bo Szymon ma na swoim koncie zarówno srebro – przywiezione z Igrzysk Olimpijskich w Sydney w 2000 roku oraz złoto które wywalczył osiem lat później podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Przypadek Kołeckiego jest też w pewnym stopniu wyjątkowy – 42-latek jako jedyny z tego rankingu nie startował bowiem w żadnej z dyscyplin sztuk walki, a swoje medale zdobył w podnoszeniu ciężarów w kategorii do 94 kilogramów. Polak jest również pięciokrotnym Mistrzem Europy oraz wielokrotnym medalistą Mistrzostw Świata w tej konkurencji. Karierę zawodnika MMA rozpoczął w 2017 roku, tocząc swoje pierwsze boje w organizacji zarządzanej przez jego ówczesnego trenera – Mirosława Oknińskiego – PLMMA. Niedługo później, po kilku udanych występach przeniósł się do Babilon MMA skąd po czterech trafił do KSW. Polak na przestrzeni swojej 4-letniej kariery tylko raz musiał znieść gorycz porażki, przegrywając na gali Babilon MMA 5 z Michałem Bobrowskim (8-0).
7. Ronda Rousey (12-2)
Pierwsza w historii kobieta zakontraktowana przez UFC oraz do niedawna wielka gwiazda WWE również ma na swoim koncie olimpijski krążek – jeszcze zanim zajęła się mieszanymi sztukami walki, Ronda z sukcesami trenowała Judo, zaczynając w wieku 11 lat. Była w tej dyscyplinie na tyle dobrą, że w wieku zaledwie 17-stu lat pojechała reprezentować swój kraj na Igrzyskach Olimpijskich 2004 w Atenach, stając się tym samym najmłodszą uczestniczką tamtej imprezy. Brak doświadczenia okazał się być nie do przeskoczenia i Rousey odpadła już w pierwszym pojedynku eliminacyjnym, jednak to tylko bardziej ją zmotywowało bo kilka miesięcy później została Mistrzynią Świata Juniorów. 4 lata później, na Olimpiadę do Pekinu poleciała już całkowicie inna zawodniczka, czego efektem był brązowy medal zdobyty w kategorii do 70kg. Był to zarazem pierwszy w historii medal dla Stanów Zjednoczonych zdobyty w kobiecym Judo. Niedługo po tym sukcesie, w wieku 21 lat Ronda zakończyła karierę judoki i zaczęła poświęcać się treningom MMA. W 2011 roku zadebiutowała w nieistniejącej już organizacji Strikeforce, gdzie po czterech stoczonych walkach, świat sportów walki zaczął o niej mówić coraz głośniej, bowiem wszystkie z nich wygrała dokładnie w ten sam sposób – poprzez poddanie przeciwniczek dźwignią na rękę w 1 rundzie. To wystarczyło, by w 2013 roku przenieść się do UFC jako pierwsza, zakontraktowana kiedykolwiek kobieta i już w pierwszym starciu pod sztandarem amerykańskiego giganta zawalczyła o pas krzyżując rękawice z Liz Carmouche (20-7) którą poddała w ten sam sposób co swoje poprzednie rywalki. Od 2011 do 2015 roku, Ronda Rousey obroniła swoje mistrzostwo pięciokrotnie, a odebrać je jej zdołała dopiero Holly Holm (15-6) na gali UFC 193. Walka ta poniekąd zakończyła karierę Rondy, ponieważ później stoczyła jeszcze tylko jeden pojedynek – również przegrany – z Amandą Nunes (23-5). W 2017 roku, Amerykanka przebranżowiła się na gwiazdę wrestlingu, stając się gwiazdą WWE na przestrzeni lat 2017-2023, gdzie również zdobywała mistrzowskie pasy zarówno brandu RAW jak i SmackDown.
8. Satoshi Ishii (26-14-1)
Japończyk to prawdziwy weteran sportów walki – ma bowiem na swoim koncie już ponad 40 walk na zasadach MMA, a wielokrotnie walczył też przecież w innych formułach jak chociażby boks czy kickboxing. To naprawdę imponująca liczba, zwłaszcza mając na uwadze to, że Ishii rozpoczął zawodową karierę dopiero w 2009 roku – wcześniej skupiał się na zdobywaniu sukcesów w swojej bazowej dyscyplinie jaką jest judo. Po zdobyciu Mistrzostwa Świata Juniorów w 2004 roku oraz Mistrzostwa Azji w 2006, reprezentant Japonii pojechał na swoje pierwsze Igrzyska Olimpijskie, gdzie sprawił niemałą sensację, przywożąc z Pekinu złoty medal w judo w kategorii powyżej 100 kilogramów. Po tym triumfie, 37-latek wyraził zainteresowanie aby spróbować swoich sił w mieszanych sztukach walki i niespełna rok później doszło do jego oficjalnego debiutu w tej dyscyplinie. Przez kolejne kilka lat, złoty medalista olimpijski toczył starcia w wielu różnych organizacjach, głównie na swoim rodzimym, japońskim podwórku – dopiero w 2016 roku zdecydował się na przeprowadzkę do Europy i rozpoczął rywalizację na szczeblu ogólnoświatowym – miał swoje epizody w Bellatorze czy PFL a raz nawet stoczył pojedynek dla KSW. Nigdy jednak nie usadowił się w żadnej z organizacji na stałe i tak pozostało po dziś dzień – Ishii przeplata zwycięstwa z porażkami, przeplata formuły w których występuje i przeplata również miejsca, gdzie możemy go oglądać.
9. Sara McMann (14-7)
Trzecia i zarazem ostatnia w tym zestawieniu przedstawicielka płci pięknej, która może pochwalić się zdobyciem medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Amerykanka przygodę z zapasami zaczęła mając 14 lat i już w młodym zaczęła zdobywać pierwsze, spore sukcesy – była chociażby srebrną medalistką Mistrzostw Świata w 2003 roku a także w tym samym okresie stanęła na najwyższym stopniu podium podczas Igrzysk Panamerykańskich. Rok później, mając 24 lata, pojechała na swoją pierwszą olimpiadę do Aten i to właśnie tam udało się jej wywalczyć srebrny krążek, stając się tym samym pierwszą Amerykanką w historii, która zdobyła srebro w zapasach w stylu wolnym. Kilka lat później, McMann zmieniła dyscyplinę i zaczęła treningi mieszanych sztuk walki – oficjalnie zadebiutowała w 2011 roku, a po serii 5-ciu kolejnych wygranych, po jej usługi zgłosiła się organizacja UFC. Po udanym debiucie w barwach amerykańskiego giganta, już w kolejnym starciu Sara McMann dostała szansę walki o pas mistrzowski kobiecej kategorii koguciej którego broniła wówczas Ronda Rousey (12-2). 43-latka przegrała ten bój już w pierwszej rundzie i kolejnej takiej szansy już się w przyszłości nie doczekała. Po prawie dekadzie spędzonej w oktagonie UFC i stoczonych w nim 13-stu pojedynkach, McMann zmieniła pracodawcę i od 2023 roku możemy oglądać jej występy podczas gal organizacji Bellator MMA.
10. Paweł Nastula (5-6)
Być może kariera zawodnicza Pawła Nastuli nie należała do najbardziej udanych, ale Polak już na zawsze zapisał się na kartach historii mieszanych sztuk walki w naszym kraju – był on bowiem pierwszym i jedynym reprezentantem Polski który miał okazję walczyć dla legendarnej organizacji PRIDE. To właśnie w Japonii w 2005 roku zadebiutował w nowej dla siebie dyscyplinie i od razu został rzucony na bardzo głęboką wodę bo w swoim pierwszym zawodowym starciu w karierze skrzyżował rękawice z będącym wtedy jednym z najlepszych zawodników na świecie Antonio Rodrigo Nogueirą (34-10-1). Ze względu na swoje niewielkie doświadczenie w tej formule, 53-letni obecnie Nastula nie dał rady sprostać wyzwaniu w postaci Brazylijczyka i przegrał ten pojedynek. W następnym boju również nie miał łatwiej, bo stanął naprzeciw młodszego z braci Emelianenko – Alexandrem (28-9) i ponownie brak ringowego obycia dał się Pawłowi we znaki. Po łącznie 4-ech występach pod szyldem organizacji PRIDE, Nastula stoczył jeszcze jedną walkę w Japonii, po czym wrócił do Polski gdzie po 3-ech szybkich zwycięstwach na lokalnych galach podpisał kontrakt z KSW. Dla największej polskiej federacji stoczył na przełomie 2013 i 2014 roku trzy starcia, w tym jedno o pierwszy, historyczny pas kategorii ciężkiej w którym przegrał z Karolem Bedorfem (15-5). Niedługo później, w wieku 44 lat zdecydował się odwiesić rękawice na kołek. W przypadku Pawła Nastuli lepiej możemy wspominać jego karierę judoki – swego czasu uważany był przecież za jednego z najlepszych zawodników świata. Nic w tym dziwnego, patrząc na jego osiągnięcia, m.in: dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy i przede wszystkim – złoty medalista Igrzysk Olimpijskich 1996 w Atlancie. Nie bez powodu więc Polak do dzisiaj umieszczany jest przez ekspertów w ścisłej czołówce najwybitniejszych judoków w dziejach.
11.Matt Lindland (22-9)
Amerykanin to jeden z największych weteranów w tym zestawieniu bowiem swoje debiutanckie starcie w MMA zaliczył aż.. 24 lata temu! W 1997 roku stoczył swoje pierwsze zawodowe boje na galach lokalnych organizacji w Stanach Zjednoczonych, a 3 lata później pojechał do Sydney reprezentować swój kraj na Igrzyskach Olimpijskich w zapasach w stylu klasycznym w kategorii do 76kg. Lindland nie był wtedy stawiany w gronie faworytów do zdobycia medalu, gdyż wcześniej – poza złotem na Mistrzostwach Panamerykańskich – nie święcił w tej dyscyplinie zbyt wielu triumfów. 30-letni wówczas Matt sprawił jednak amerykańskim kibicom niespodziankę i z Australii wrócił ze srebrnym medalem na szyi. Rok później, został dodatkowo wicemistrzem świata – co ciekawe – będąc już wtedy aktywnym zawodnikiem UFC gdzie zadebiutował pod koniec 2000 roku. Dla największej organizacji na świecie, Lindland stoczył łącznie 12 pojedynków i wygrał 9 z nich – raz nawet miał okazję zawalczyć o mistrzowski pas wagi średniej, jednak nie zdołał wtedy odebrać tytułu z rąk Murilo Bustamante (15-8-1). Jego udana przygoda w UFC zakończyła się w 2006 roku – “The Law” pojawiał się później w klatkach mniejszych promotorów a w 2009 roku podpisał kontrakt ze słynną organizacją Strikeforce. Po 3-ech występach pod ich szyldem, Lindland zaczął zmierzać ku końcowi swojej kariery, a jego pożegnalne starcie może być dla nas – Polaków – dość sentymentalne, bowiem odbyło się ono na gali KSW 16, a rywalem Amerykanina był sam.. Mamed Khalidov (37-8-2)
12. Robelis Despaigne (4-0)
To zdecydowanie najświeższy przypadek w tym zestawieniu, bowiem Despaigne jest w odróżnieniu od pozostałych dopiero na początku swojej kariery w mieszanych sztukach walki. Kubańczyk zadebiutował w nowej dla siebie dyscyplinie dopiero w 2022 roku, tocząc pojedynek na gali Titan FC 77. Po szybkiej wygranej podpisał kontrakt z inną amerykańską organizacją – Fury FC, dla której wystąpił na przestrzeni ubiegłego roku trzykrotnie i to dzięki tym niezwykle zjawiskowym występom zainteresowało się nim szersze grono kibiców – nie zgadniecie, ile czasu łącznie w tych trzech walkach przebywał w klatce Robelis. Trzymajcie się mocno, bo to jest prawdopodobnie jakiś niebotyczny rekord.. 19 sekund! Ciężko sobie to nawet wyobrazić, ale takie są fakty – 35-latek swoich ostatnich dwóch rywali nokautował w kolejno 3(!) i 4 sekundy, czyli niemal 3 razy szybciej niż w jego pierwszym występie dla Fury FC – wtedy potrzebował “aż” 12 sekund żeby odnieść zwycięstwo. Te absurdalne wręcz statystyki + fenomenalne warunki fizyczne (ponad 2 metry wzrostu przy wadze 120kg. i zasięgu ramion 221cm.) spowodowały, że Despaignem zainteresowało się UFC, a w grudniu 2023 roku amerykański gigant poinformował o podpisaniu kontraktu z reprezentantem Kuby. Do jego debiutu w światowej elicie dojdzie już niedługo, bo podczas gali UFC 299, którą zaplanowano na 9-tego marca. Rywalem brązowego medalisty Igrzysk Olimpijskich w Londynie z 2012 roku będzie Josh Parisian (15-7).
13. Naoya Ogawa (6-2)
55-letni dzisiaj Japończyk to rekordzista pod względem zdobytych medali na Mistrzostwach Świata w Judo – ma na koncie 4 złote i 3 brązowe “krążki” w tym dwukrotnie – w 1989 w Belgradzie i 1991 w Barcelonie – zdobywał je w dwóch kategoriach wagowych (open oraz +95kg.) Na swoje pierwsze Igrzyska Olimpijskie pojechał w 1992 roku, wracając tym samym w miejsce, w którym rok wcześniej zdobywał złoto na międzynarodowym czempionacie. Pokonując kolejnych rywali, Ogawa doszedł aż do finału, ale w pojedynku o olimpijskie złoto przegrał z reprezentantem Gruzji – Davidem Khakhaleishvilim. 4 lata później w Atlancie, ponownie spróbował odnieść podobny sukces – wtedy jednak medalu nie zdobył, a w ogólnym rozrachunku zakończył zawody na 5-tym miejscu. Ze względu na swój powolny, strategiczny styl walki, Japończyk był krytykowany w świecie judo, a jego nieudany występ na Igrzyskach Olimpijskich 1996 był ostatecznym powodem przez który zdecydował się zakończyć karierę. Rok później, w 1997, zadebiutował w raczkującej jeszcze wtedy dyscyplinie jaką są mieszane sztuki walki – niedługo po udanym występie na gali w Amsterdamie, Ogawa podpisał kontrakt z legendarnym PRIDE gdzie stoczył łącznie 6 pojedynków, biorąc w międzyczasie udział w turnieju wagi ciężkiej w którym doszedł do półfinału – tam zatrzymał go wszystkim dobrze znany Fedor Emelianenko (40-7) fundując mu tym samym pierwszą zawodową porażkę. Kolejny występ był zarazem ostatnim w krótkiej karierze Naoyi. Podczas gali PRIDE Shockwave 2005 dość niespodziewanie przegrał z innym medalistą olimpijskim – Hidehiko Yoshidą (9-8) po czym zdecydował się odwiesić rękawice na kołek.
14. Alexis Vila (15-7)
Historia Kubańczyka jest smutna i uświadamiająca, że sukcesy sportowe nie zawsze idą w parze z glorią i chwałą przez resztę życia. Alexis urodził się i wychował w Villa Clara – ubogiej i niebezpiecznej prowincji Kuby. Dorastał w otoczeniu wszechobecnych gangów i przestępców, przez co od najmłodszych lat miewał problemy z prawem za liczne uliczne bójki i kradzieże. To skłoniło go do rozpoczęcia treningów zapasów i odcięcia się od środowiska w którym przebywał. Po kilku/nastu latach ciężkiej pracy i zdobyciu kilku lokalnych tytułów, Vila otrzymał powołanie do kadry reprezentacji Kuby na Igrzyska Olimpijskie 1996 w Atlancie gdzie udało mu się wywalczyć brązowy medal w kategorii do 48 kilogramów. Zaraz po powrocie do ojczyzny, Alexis wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął pracę jako trener na jednym z uniwersytetów w Michigan – tam też miał okazję poznać przyszłe gwiazdy UFC, czyli Rashada Evansa (20-8-1) i Graya Maynarda (13-7-1). W 2004 roku, Kubańczyk trafił do więzienia na 3 lata po tym jak został sprawcą wypadku samochodowego. Po opuszczeniu aresztu, zaczął trenować MMA debiutując zawodowo jeszcze w tym samym roku. Po 9-ciu wygranych na lokalnych galach, po Alexisa zgłosił się Bellator, proponując mu udział w turnieju wagi koguciej – tam udało mu się dojść aż do finałowego starcia, w którym jednak przegrał w mistrzowskim starciu z Brazylijczykiem Eduardo Dantasem (23-8). Po przygodzie z Bellatorem, “The Exorcist” stoczył jeszcze kilka pojedynków pod szyldem m.in. WSOF czy Titan FC, a w 2015 roku zakończył sportową karierę. W 2019 roku, na światło dzienne wyszła informacja, że Alexis Vila został skazany na 15 lat pozbawienia wolności za udział w porwaniu, tortury oraz morderstwo Camilo Salazara.
15. Shinobu Ota (5-3)
To również jeden z najświeższych przypadków w tym artykule – Shinobu to aktualny zawodnik japońskiej organizacji RIZIN, dla której zadebiutował w 2020 roku i stoczył pod jej sztandarem wszystkie pojedynki w swojej dotychczasowej karierze. Po przegranym debiucie z niezwykle doświadczonym Hideo Tokoro (35-33-2), 30-latek wygrał kolejne 2 starcia i do tej pory przeplata swoje występy wygranymi jak i przegranymi. Na zmianę dyscypliny Japończyk zdecydował się na przełomie 2019 roku, po tym jak nie zakwalifikował się do kadry narodowej na Igrzyska Olimpijskie 2020 w Tokio. 4-lata wcześniej, na czempionacie w Rio de Janeiro, Ota wywalczył srebrny medal przegrywając w finale z Ismaelem Borrero.
Patryk Goryluk
dla MMA – bądź na bieżąco