„Zawsze podobały mi się sporty indywidualne”- Wojciech Kazieczko przed KSW 69

Wojtek Kazieczko jest bratem znanego fanom KSW Maćka, który znajduje się dziś na czwartym miejscu rankingu wagi lekkiej najlepszych zawodników tej organizacji. Dziś obaj walczą w MMA, ale będąc nastolatkiem Wojtek przez długi czas szukał swojej sportowej drogi, którą ostatecznie odnalazł w sztukach walki.

Eksperymentowałem z różnymi dyscyplinami – wspomina Wojtek. – Jak każdy chłopak grywałem w piłkę nożną. Zajmowałem się też tenisem stołowym i koszykówkę. Od zawsze jednak podobały mi się sporty indywidualne. Wolałem sytuacje, w których wynik zależy ode mnie, a nie od całej drużyny. W sportach walki jest oczywiście sztab trenerski i narożnik, ale po wejściu do ringu czy klatki przebieg pojedynku pozostaje w rękach zawodnika. Wybierając sztuki walki wzorowałem się nieco na starszym bracie, chciałem iść w jego ślady. Maciek zaczął jednak od MMA, a ja od kickboxingu. W pierwszej klasie gimnazjum poszedłem na kilka treningów. Rodzice nie do końca byli zadowoleni z tego pomysłu, więc na dobrą sprawę zacząłem mocniej trenować w 2013 roku, czyli w trzeciej klasie gimnazjum. Dość szybko stwierdziłem jednak, że chcę być zawodnikiem. Czułem, że to jest właśnie to, co chcę robić.

Wojtek szybko zaczął walczyć i ruszył przez świat kickboxingu jak burza. Sześciokrotnie sięgnął po tytuł mistrza Polski, jest brązowym medalistą mistrzostw świata oraz brązowym medalistą The World Games. Zdobył również srebro i brąz na mistrzostwach Europy. Łącznie stoczył około siedemdziesięciu pojedynków, a jego zawodowy rekord w kickboxingu wynosi 7-1. Ostatecznie jednak na przełomie 2019 i 2020 roku Kazieczko musiał zdecydować, co chce robić dalej.

Uznałem, że wszystkie osiągnięcia w kickboxingu spinają moją karierę ładną klamrą. Nie walczyłem dla pieniędzy, ale kończyłem studia i uznałem, że dobrze byłoby mieć nieco lepszą perspektywę na przyszłość. Myślałem o boksie i MMA. Wtedy nie było jeszcze w Zielonej Górze klubu MMA, więc łatwiej byłoby mi się przebranżowić na boks. Nagle jednak na zielonogórskiej mapie sportów walki pojawił się klub Pepe MMA. To było dla mnie jak wskazanie drogi. Stwierdziłem, że mieszane sztuki walki są moim przeznaczeniem.

Transformacja z zawodnika kickboxingu na zawodnika MMA wymagała wielu zmian, ale ostatecznie adaptacja do nowego środowiska walki przebiegła dobrze.

Czułem, że jestem dobrym stójkowiczem, ale w MMA to nie wystarczało. Inni zawodnicy byli dla mnie nieosiągalni. Szybko odkryłem, że stójka, którą dysponowałem, nie działa w MMA. Musiałem zmienić pozycję, środek ciężkości, douczyć się zapasów i pozostałych elementów. Po kilku miesiącach moja stójka zaczęła działać tak, jak powinna. Transformacja przebiegła stosunkowo szybko. Poza studiowaniem nie robiłem nic innego. Bez przerwy trenowałem.

Zanim Wojtek zdecydował się na debiut w zawodowym MMA, postanowił zebrać nieco doświadczenia w nowej formule, stoczył więc trzy pojedynki amatorskie. Trener Marcin Mencel z Pepe MMA dbał o wielopłaszczyznowy rozwój swojego podopiecznego, Wojtek walczył zatem też na turniejach brazylijskiego jiu-jitsu. W październiku zeszłego roku zadebiutował w zawodowym MMA. Na gali Contender Fight Night zmierzył się z Miłoszem Wąsikiem i rozbił go przed czasem korzystając ze swoich stójkowych umiejętności.

Teraz Kazieczko stanie przed nowym wyzwaniem i debiutując w klatce KSW zmierzy się z Lubošem Lesákiem, który również wywodzi się ze sportów uderzanych.

Cieszę się z tego zestawienia. Fajnie, że zmierzę się ze stójkowiczem, bo sądzę, że dzięki temu walka może okazać się bardziej elektryzująca.  

Podczas gali KSW 69 zawalczy również Maciej Kazieczko, brat Wojtka.

Z jednej strony jest to stresujące, bo zawsze bardziej przeżywam walki brata czy kolegi niż własne. Ale z drugiej strony cieszę się, że odhaczymy to za jednym razem. Będzie wprawdzie większy ładunek emocjonalny dla nas i rodziny, jednak i tak lepsza jest taka kumulacja, niż walki np. w odstępie miesiąca.

Do starcia Wojciecha Kazieczki z Lubošem Lesákiem dojdzie już 23 kwietnia podczas gali KSW 69 w Warszawie.

Artykuł pochodzi ze strony kswmma.com

Dodaj komentarz