summa – kompendium, dzieło, podręcznik mający być podsumowaniem rozważań autora na dany temat
Taka właśnie jest ta seria artykułów. Bardzo często zdarza mi się prowadzić w swoich myślach monolog, zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi. Niekiedy jednak brakuje mi drugiej osoby, kogoś, kto będzie mógł dowiedzieć się o moich myślach, kogoś z kim będę mógł przeanalizować wszystkie „za” i „przeciw” w danej tematyce. Dlatego postanowiłem podzielić się nimi z Wami, drodzy czytelnicy i stąd też wzięła się suMMAlista.
„Epizody” z cyklu suMMAlisty będą pojawiać się regularnie co jakiś czas, być może raz w miesiącu, być może szybciej, postaram się jednak by pojawiały się cyklicznie i systematycznie. Pomysłów na różne „zestawienia” w świecie MMA mam mnóstwo, dla jednych pewnie mniej, dla drugich może nieco bardziej ciekawe. Oczywiście każdy tekst, każda lista i wszystko co znajdziecie w tych artykułach jest tylko i wyłącznie moim osobistym poglądem w danym temacie i absolutnie nie musicie się z nim zgadzać. Dziękuję że tu zajrzałeś i zapraszam na dzisiejszą suMMAlistę!
W dzisiejszej suMMAliście kontynuujemy przegląd zawodników z poszczególnych kategorii wagowych, którzy potencjalnie mogliby zasilić szeregi KSW. Po najcięższych dywizjach schodzimy stopnień niżej – do kategorii średniej, w której wybór był już dużo większy aniżeli w przypadku dwóch poprzednich.
Odnośniki do pozostałych zestawień:
*Na poniższej liście znajdują się tylko tacy zawodnicy, którzy na ten moment mogliby zasilić szeregi KSW, czyli tacy, którzy nie mają wiążącego kontraktu z inną organizacją (zwłaszcza takiego, o którym w 100% wiemy jak np. z UFC czy OKTAGON), nie zakończyli jeszcze kariery, nie mają ujemnego bilansu itd.
Nie znajdziecie więc tutaj zawodników chociażby UFC, Bellatora czy najlepszych europejskich organizacji, które rywalizują na rynku z KSW. Z wiadomych przyczyn nie będzie tu również reprezentantów Rosji. Nie o każdym z zawodników w 100% wiadomo jaka jest jego obecna sytuacja czy to kontraktowa czy życiowa, więc może okazać się, że któregoś z nich na tą chwilę po prostu nie można pozyskać. Zapraszam na tekst!:
1. Marian Dimitrov (10-3)
Tak się jakoś złożyło, że podobnie jak w kategorii półciężkiej, dywizje średnią również otwieramy reprezentantem Bułgarii. Patrząc na przeszłość Dimitrova, możemy mieć pewność, że nie jest to zawodnik z „pierwszej łapanki” – nie każdy ma przecież możliwość zawalczyć w swoim debiutanckim starciu dla Cage Warriors o mistrzowski pas. Bułgar taką szansę otrzymał w listopadzie 2022 roku, jednak dość szybko – bo już w pierwszej rundzie – uległ ówczesnemu mistrzowi jakim był Christian Leroy Duncan. Ten pojedynek był zarazem ostatnim, jakim Dimitrov stoczył na zasadach klasycznego MMA – dwa następne występy, zaliczył już dla bułgarskiej organizacji SENSHI, której zasady różnią się nieco od tych dobrze nam znanych i bazują bardziej na japońskich sztukach walki. Również następne, ogłoszone niedawno starcie z udziałem Mariana Dimitrova nie będzie walką w standardowym MMA – pod koniec października do Bułgarii zawita bowiem specjalizująca się w organizowaniu walk na gołe pięści amerykańska organizacja BKFC – i to tam ma wystąpić 31-latek. Nie do końca wiadomo więc, czy kontrakt z Cage Warriors podpisany był na więcej walk i czy nadal jest on aktualny, jednak sugerując się ostatnimi występami Dimitrova, można stwierdzić, że najpewniej przestał on już obowiązywać. Jeśli więc Bułgar wciąż jest zainteresowany walkami na zasadach klasycznego MMA, oferta z KSW z pewnością by go zaciekawiła. A pierwszym sprawdzianem, który by na niego czekał, mógłby być chociażby zwycięzca nadchodzącej walki na CAVE MMA 3: Jason Radcliffe (17-10) lub Tomasz Jakubiec (11-4)
2. László Sényei (10-0)
Ciekawy przypadek nie do końca wykorzystanego potencjału. Kariera László na papierze wyglądała do czasu naprawdę wybornie i po dziś dzień robi wrażenie to, w jaki sposób i z jakimi rywalami wygrywał w przeszłości Węgier. 31-letni aktualnie zawodnik, uważany był przez wielu ekspertów za jeden z największych talentów wagi średniej w Europie i przez moment był nawet rozpatrywany jako kandydat do wzięcia udziału w Dana White’s Contender Series. Przez większość swojej zawodowej kariery, Sényei walczył dla chorwackiej organizacji Final Fight Championship, gdzie w 2016 roku, jako 24-latek, zdobył tytuł mistrzowski w kategorii półśredniej a do pierwszej jego obrony, miał stanąć w szranki z obecnym zawodnikiem UFC – Chrisem Curtisem. Do tej walki ostatecznie jednak nigdy nie doszło i chyba nikt nie spodziewał się w tamtym momencie, że kolejny występ tak dużego talentu jakim bez wątpienia był László Sényei, przyjdzie nam zobaczyć dopiero 3 lata później. W październiku 2019 roku, Węgier powrócił do zawodowych startów już jako zawodnik dywizji średniej i udowodnił, że wcale nie „zardzewiał” – na gali Cage Fighting na Słowacji zdemolował Rolanda Čambala do tego stopnia, że narożnik Słowaka rzucił na środek klatki ręcznik po zaledwie 3 minutach walki. Wydawało się, że może być to naprawdę wielki powrót – po czym Sényei znowu zniknął, tym razem na 2 lata, po których znów wrócił i znów postanowił wlać w węgierskich kibiców wiele nadziei, nokautując swojego przeciwnika w 48 sekund. Dziś mijają kolejne 2 lata, od kiedy nie widzieliśmy Węgra w akcji.. niesamowicie szkoda, że nie postawił wszystkiego na jedną kartę i nie skupił się tylko na sporcie, bo mógł być gwiazdą na skalę światową. Nie jest jeszcze za późno, bo 31 lat to w MMA wciąż bardzo młody wiek – jeśli więc byłby zainteresowany powrotem do walk na pełen etat, KSW mogłoby być dla niego idealnym miejscem na powrót oraz ewentualną przepustką do wyższych, światowych lig. W klatce polskiej organizacji, mógłby przywitać go chociażby Marcin Krakowiak (13-4) lub ponownie w tym zestawieniu – Tomasz Jakubiec (11-4)
3. Piotr Wawrzyniak (11-5)
32-letni Polak, to jeden z tych zawodników, którzy w przeszłości mieli już okazję stoczyć walkę w organizacji KSW – w przypadku Wawrzyniaka, był to jednorazowy występ przy okazji gali KSW 33 w Krakowie i raczej nie może zaliczać go do udanych, bo większościową decyzją sędziów przegrał wtedy z Łukaszem Bieńkowskim. W późniejszym czasie, Poznaniak stoczył jeszcze 3 pojedynki na lokalnych, polskich galach, zaliczając w nich kolejne 2 porażki – niespodziewanie jednak, Wawrzyniak od momentu podpisania kontraktu z Babilon MMA w 2021 roku, poczynił bardzo duży progres i jest dużo lepszym zawodnikiem aniżeli przed laty. W organizacji Tomasza Babilońskiego od momentu debiutu zanotował 4 wygrane z rzędu, w 3 z nich kończąc swoich przeciwników przed czasem, a na gali Babilon MMA 28, zdobył zwakowany wówczas pas mistrzowski kategorii średniej, nokautując w pierwszej rundzie swojego rywala – Adama Łagune. Z podobnym skutkiem zakończyła się pierwsza obrona tego tytułu, która miała miejsce w kwietniu bieżącego roku – Wawrzyniak ponownie znokautował oponenta – Adriana Błeszyńskiego – w drugiej rundzie mistrzowskiego boju. Polak to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich zawodników kategorii średniej, którzy jeszcze nie są związani kontraktowo z KSW. Jeśli więc polska organizacja chce stawiać na rodaków w swoich szeregach, angaż Wawrzyniaka – notabene bardzo wyczekiwany przez fanów – powinien nastąpić jak najszybciej, a ja osobiście z chęcią obejrzałbym jego pojedynek z Andreasem Gustafssonem (9-2)
4. Nenad Milanov (7-1)
Na przestrzeni bieżącego roku można było zauważyć, że KSW dość intensywnie skupiło się na serbskim rynku – poza wieloma plotkami na temat zorganizowania gali w Belgradzie, do której ostatecznie w tym roku nie dojdzie, mogliśmy zobaczyć sporo nowych zawodników reprezentujących ten kraj, co może z kolei oznaczać, że KSW nie odpuszcza planów na odwiedzenie Serbii w przyszłym roku. Stąd też na tej liście pojawia się kolejne nazwisko, które mogłoby zasilić szeregi kategorii średniej polskiej organizacji. Milanov to popularny wśród lokalnej społeczności zawodnik, który całą swoją zawodową karierę walczył dla tamtejszej publiczności z czego ponad połowę starć, stoczył dla serbskiej organizacji Megdan Fighting. Jak dotąd, tylko jednokrotnie opuszczał klatkę jako przegrany i było to na początku jego zawodowej kariery. Na chwilę obecną notuje imponującą serię 6 wygranych z rzędu, a ostatni raz 27-latka mogliśmy zobaczyć w akcji podczas gali Serbian Battle Championship 46 w styczniu bieżącego roku. Śmiem wątpić, jakoby Nenad Milanov jest materiałem na przyszłego mistrza KSW, ale przy ewentualnej gali w Serbii, na pewno pomógłby marketingowo a przy okazji swoim stylem walki wywołałby uśmiech na twarzach kibiców – Serb lubi bowiem wdać się w ostrą szermierkę na pięści – podobnie zresztą jak Michał Michalski (10-5), z którym mógłby się spotkać w debiutanckiej walce.
5. Dani Barbir (6-0)
To dość ciekawy i zagadkowy przykład, bowiem istnieje możliwość, że Chorwat.. jest już zawodnikiem KSW. Stało się tak, za sprawą zorganizowanego w 2021 przez chorwacką organizację FNC turnieju FNC: Armageddon, którego zwycięzcą był właśnie Barbir, a stawką tej wygranej, poza pasem mistrzowskim kategorii średniej organizacji FNC, był kontrakt z KSW. Co jeszcze ciekawsze: w finale ów turnieju, zmierzył się z.. Andim Vrtacićem, który mimo szybkiej przegranej, zdążył już zadebiutować w polskiej organizacji (przyp. wygrana z Mateuszem Janurem na KSW 80), podczas gdy temat debiutu Daniego Barbira nieco ucichł, a 23-latek stanął niedawno do pierwszej obrony swojego tytułu – na gali FNC 11 pokonał naszego reprezentanta – Arkadiusza Maziakowskiego. Nie do końca więc wiadomo, jak wygląda aktualna sytuacja kontraktowa Chorwata z KSW – jeśli formalnie jest on już zakontraktowany, wtedy można uznać ten punkt za nieważny. Jeśli jednak z jakiegoś powodu tak się nie stało, to trzeba to jak najszybciej zmienić, bo Barbir to jeden z największych talentów bałkańskiej sceny MMA i bardzo dobrze byłoby mieć takiego zawodnika w swojej organizacji, a jego talent na samym początku mógłby zweryfikować na przykład Mateusz Janur (6-6)
6. Filip Tomczak (10-4-1)
Jeden z tych zawodników, o którego angaż w KSW jedni zabiegają, a drudzy nie do końca wierzą w jego umiejętności. Trzeba jednak ustalić fakty, a te są takie, że Filip Tomczak w swojej karierze mierzył się z naprawdę mocnymi przeciwnikami, co prawda z różnymi wynikami, ale przyznać trzeba, że zawsze potrafi postawić twarde warunki – o czym świadczyć mogą chociażby walki z Pawłem Pawlakiem czy Marcinem Naruszczką, które Polak wprawdzie przegrał, ale cytując klasyka: „tanio skóry nie sprzedał”. Obecnie jednak możemy zaobserwować zwyżkę formy, bo Poznaniak notuje serię 3 wygranych z rzędu i poważnie aspiruje do miana pretendenta do walki o pas organizacji Babilon MMA. 32-latek jest w idealnym wieku i największe wyzwania ma dopiero przed sobą, a na takie z pewnością mogliby liczyć podpisując kontrakt z KSW. Pierwszym z nich, mógłby zostać chociażby Damian Janikowski (9-5) lub Marcin Krakowiak (13-4) – jeśli ten zdecydowałby się na stałe wrócić do kategorii średniej.
7. Bartosz Fabiński (15-5)
Powracający po ponad dwóch latach rozbratu z zawodowymi walkami Polak, jest na celowniku KSW od momentu kiedy obwieścił on swój wyczekiwany powrót – nic w tym dziwnego, w końcu mówimy tutaj o zawodniku, który większość swojej kariery spędził walcząc w oktagonie UFC. W amerykańskim gigancie stoczył łącznie 6 walk i zaprezentował się całkiem przyzwoicie, wygrywając 3 z nich i przegrywając tyle samo. Co prawda jego dwa ostatnie pojedynki w największej organizacji świata zakończyły się porażką, jednak to nie to było bezpośrednim powodem jego zwolnienia w 2021 roku, a raczej niezbyt porywający styl walki z jakim kojarzony jest Fabiński. Nie zmienia to jednak faktu, że „The Butcher” był swego czasu w ścisłej czołówce polskich zawodników kategorii średniej i mimo wieku – nadal można spodziewać się po nim formy wystarczającej na odniesienie sporego sukcesu po ewentualnym podpisaniu kontraktu z KSW. O tym, czy 37-latek przysłowiowo „zardzewiał” będziemy mogli przekonać się już niedługo, bowiem 7 października na gali STRIFE 4, zaliczy swój pierwszy po przerwie start, krzyżując rękawice z Kacprem Karskim, a zwycięzca tego starcia, według słów Wojsława Rysiewskiego, najprawdopodobniej otrzyma propozycję umowy od polskiej organizacji. Gdyby w tej konfrontacji górą okazał się być Fabiński – w KSW można by było doprowadzić do jego pojedynku z Michałem Materlą (33-9) który swego czasu był w głowach właścicieli organizacji EFM Show, którzy chcieli ich zestawić na gali EFM Show 2, albo też z innym, byłym zawodnikiem UFC – Tomem Breesem (17-4)
8. Boris Polezhay (20-8-1)
Śmiem dość odważnie stwierdzić, że być może jest to najgłośniejsze a na pewno jedno z bardziej doświadczonych nazwisk w tym zestawieniu – Ukrainiec ma dopiero 30 lat, a doświadczenia zawodowego które zdążył już zebrać, mogą pozazdrościć mu niektórzy zawodnicy odchodzący na sportową emeryturę. Polezhay walczył głównie dla lokalnych organizacji z Ukrainy i Rosji – w tym tej jednej, największej na tamtejszym rynku – M-1 Challenge, gdzie stoczył łącznie 4 pojedynki. Na przestrzeni ostatnich 11 lat, Ukrainiec przegrał zaledwie 3 walki z 19 stoczonych, pozostałe 15 z nich wygrywał i jedną zremisował. „Bora” w swojej karierze mierzył się z różnymi rywalami, zarówno z tymi nieco lepszymi jak i słabszymi, ale nie brakuje mu w rekordzie naprawdę mocnych nazwisk, których odprawiał z kwitkiem, głównie używając do tego technik parterowych – bo to głównie w tej płaszczyźnie specjalizuje się Boris. W czerwcu bieżącego roku, Polezhay powrócił do klatki po blisko 2-letniej przerwie spowodowanej inwazją zbrojną na Ukrainę i szybko wygrał starcie, z dużo słabiej notowanym przeciwnikiem. Myślę, że doświadczenie zawodowe Ukraińca, mogłoby wystarczyć nie tylko na sam angaż w KSW, ale też zestawienie go z kimś z czołówki tej dywizji wagowej – chociażby Tomasz Romanowski (18-9) mógłby sprawdzić jego prawdziwe umiejętności.
9. Enoc Solves Torres (27-11-1)
Jeśli już jesteśmy przy niezwykle doświadczonych zawodnikach, to jednym z nich z całą pewnością jest właśnie Solves Torres. Hiszpan to prawdziwy obieżyświat jeśli chodzi o występy w różnych organizacjach, choć najwięcej z nich – bo aż 15 – stoczył dla rosyjskiej organizacji M-1 Challenge. Blisko 40-letni zawodnik, zawodowo walczy od 2008 roku i do tej pory pozostaje aktywnym fighterem – nic więc dziwnego, że na przestrzeni tylu lat, miał okazję bić się z wieloma świetnymi przeciwnikami w klatkach i ringach wielu światowych i europejskich federacji – zaliczył nawet jednorazowy występ w angielskim Cage Warriors, gdzie zmierzył się z będącym wtedy na początku swojej profesjonalnej kariery obecnym zawodnikiem UFC – Jackiem Hermanssonem. Na pewno faktem jest to, że „El Toreador” jest już w dość podeszłym wieku, jednak nie można zaprzeczyć, że dalej w „szermierce na pięści” radzi naprawdę dobrze – na 8 ostatnich stoczonych walk, tylko raz odniósł porażkę – w walce o pas mistrzowski kategorii średniej organizacji Eagle FC. Hiszpan nie musiał jednak długo czekać na ponowną szansę na zdobycie tytułu, bowiem już w następnej walce – tym razem w największej hiszpańskiej organizacji AFL – pokonał w walce wieczoru Maycona Jamesa stając się tym samym nowym mistrzem dywizji półciężkiej (bo dość wyjątkowo, w tej walce wystąpił jako półciężki). Gdyby nie pokaźny wiek, który figuruje w dowodzie Enoca Solves Torresa, zapewne znalazłby jeszcze zatrudnienie w wielu dobrych organizacjach. To jednak mimo wszystko nadal zawodnik prezentujący wysoki poziom sportowy i ja osobiście z chęcią zobaczyłbym go w KSW choćby na krótką chwilę, w pojedynku z np. równie bardzo doświadczonym Michałem Materlą (33-9) lub nieco młodszym, będącym obecnie w gorszej formie Cezariuszem Kęsikiem (13-4).
10. Mariusz Książkiewicz (10-2)
Niezwykle ubolewam nad tym, że tak mało polskich kibiców wie o istnieniu kogoś takiego jak Mariusz Książkiewicz – pewnie jest to spowodowane tym, że Mariusz wyemigrował z rodzicami do Kanady w wieku zaledwie 2 lat. Mimo, że urodził się w Niemczech a żyje i trenuje w Kanadzie – jest Polakiem z krwi i kości. Do swoich pojedynków wychodzi z polską flagą zarówno przy nazwisku jak i na plecach, biegle mówi w naszym języku a jego klatkowy pseudonim – „The Iron Pol” – mówi sam za siebie. A poza tym – nie da się mieć chyba bardziej polskiego nazwiska niż Książkiewicz. Ze sportami walki związany jest tak naprawdę całe życie, bo na pierwsze treningi zaczął uczęszczać w wieku zaledwie 5 lat. Przez cały ten okres zdobył wiele sportowych osiągnięć, między innymi czarny pas w brazylijskim jiu-jitsu. Na „zawodowstwie” wiedzie mu się równie dobrze – jest aktualnym mistrzem Unified MMA w wadze superśredniej, a w 2020 roku był o krok od angażu w UFC – wziął bowiem udział w jednym z epizodów Dana White’s Contender Series, gdzie jednak odnotował swoją pierwszą wówczas porażkę w karierze, przegrywając decyzją sędziów z Mario Sousą, o którym więcej dowiecie się w dalszej części tego artykułu. Biorąc pod uwagę fakt, że na co dzień mieszka w Kanadzie oraz to, że wszystkie swoje zawodowe starcia stoczył na kontynencie amerykańskim, zapewne w dalszym ciągu jego głównym celem jest kontrakt w UFC. Jednak kto wie.. może gdyby otrzymał jakąś dobrą ofertę ze strony KSW to rozważyłby tą opcję – a z całą pewnością przydałby się w polskiej organizacji, gdzie na starcie mógłby go przywitać np. Nemanja Nikolić (9-1-1) lub Andreas Gustafsson (9-2)
11. Jaco Du Plessis (4-0)
Tego gościa zdecydowałem się wstawić tutaj bardziej w aspekcie ciekawostkowym, aniżeli sportowym – i nie można ujmować mu braku umiejętności, bo te na pewno posiada całkiem duże, ale bardziej chodzi o małe doświadczenie i niewielką ilość stoczonych pojedynków. To mogłaby być po prostu bardzo ciekawa historia, bo doskonale przecież wiemy, jaki progres zanotował inny zawodnik z nazwiskiem Du Plessis, walczący niegdyś w KSW. Od razu sprostuję – sam też myślałem, że Dricus jest bratem Jaco, ale nie – nie są oni w żaden sposób spokrewnieni, łączy ich jedynie takie samo nazwisko, które notabene jest bardzo popularne w RPA – coś jak przykładowy „Kowalski” w Polsce. Mimo wszystko, Jaco i Dricus Du Plessis bardzo dobrze się znają, przyjaźnią i trenują w tym samym klubie (Team CIT MMA). Pamiętając, jak udany epizod w KSW zaliczył w przeszłości aktualny zawodnik UFC, można spodziewać się, że szepnął by dobre słówko na temat polskiej organizacji, a taki ruch również dla samego KSW mógłby okazać się marketingowo opłacalny – kolejny Du Plessis, który gdyby się dobrze zaprezentował, wybiłby się z KSW do jakiejś lepszej, światowej organizacji. A Jaco – mimo skromnego obycia w klatce – może okazać się być równie dużym talentem co jego klubowy kolega. 26-latek przecież jeszcze nigdy nie przegrał, zarówno w walkach amatorskich jak i zawodowych. Jego rosnąca popularność w RPA może wkrótce być wabikiem dla wielu organizacji, więc KSW musiałoby się pospieszyć, jeśli ta opcja by ich interesowała. W debiucie Jaco Du Plessis mógłby się zmierzyć z rywalem o podobnym doświadczeniu, takim jak np. Andi Vrtacić (4-2) czy Damian Mieczkowski (2-0)
12. Mario Sousa (16-4-1)
Historia kariery Brazylijczyka to jakiś ewenement – otóż to prawdopodobnie jedyna taka sytuacja w dziejach, gdy jeden zawodnik zalicza występ na Dana White’s Contender Series przez 3 lata z rzędu! Śmiało można więc stwierdzić, że Sousa dostał szansę od losu na podpisanie kontraktu z UFC aż trzykrotnie i mimo to, nie udało mu się tej sztuki dokonać. Żeby było jeszcze ciekawiej – to nie tak, że za każdym razem przegrywał – bo przy pierwszym podejściu, w 2020 roku, wygrał jednogłośną decyzją sędziów z.. wspomnianym wyżej Mariuszem Książkiewiczem. Zrobił jednak na tyle małe wrażenie, że mimo zwycięstwa, Dana White nie zdecydował się zaproponować kontraktu 26-latkowi. W późniejszych edycjach, kolejno w 2021 i 2022 roku, „Coraçao Valente” nie miał już tyle szczęścia i w obu przypadkach odniósł porażkę, co oczywiście też było jednoznaczne z brakiem zainteresowania ze strony UFC. 4-tej próby już nie było i szczerze mówiąc – bardzo wątpię w to, że jeszcze będzie. A przynajmniej nie w najbliższym czasie. Skoro więc UFC nieco oddaliło się od Brazylijczyka, dlaczego nie pomyśleć o zbudowaniu kariery w Europie? Czasu ma jeszcze mnóstwo, bo Sousa ma dopiero 26 lat, co patrząc na ilość walk przez niego stoczonych wydaje się wręcz kuriozalne, ale to oznacza, że ten zawodnik nie próżnuje i akceptuje każdego zaproponowanego mu rywala, tocząc przy tym średnio 3-4 walki w roku. Problem w tym, że wszystkie pojedynki, nie wliczając tylko tych w ramach Dana White’s Contender Series, Mario Sousa stoczył na terenie Brazylii w tamtejszych, lokalnych organizacjach. Jeśli jednak zdecydowałby się na kolejny krok w swojej karierze, na pewno przydałby się w KSW, bo patrząc na nazwiska oponentów jakich odprawiał z kwitkiem, można być przekonanym, że jest naprawdę mocnym zawodnikiem, którego w ewentualnym debiucie w KSW mógłby sprawdzić np. Bartosz Leśko (13-3-2), a może.. to Mario Sousa sprawdziłby Polaka? Kto wie..
13. Florian Aberger (9-1)
Jeśli sięgnąć pamięcią w przeszłość, to w KSW zbyt wielu Austriaków nie mieliśmy okazji oglądać – ostatnim, dobrze zapadającym w pamięć był chyba Daniel Torres. Nie zmienia to jednak faktu, że MMA w tym kraju stale idzie do przodu, więc i utalentowanych zawodników przybywa coraz więcej. Na pewno jednym z tych czołowych talentów tamtejszej sceny jest właśnie Florian Aberger. Austriak miał bardzo bogatą karierę amatorską, w której wygrał ponad 20 pojedynków i zdobył w międzyczasie 2 medale na Mistrzostwach Europy federacji IMMAF. Również na zawodowstwie wiedzie mu się imponująco dobrze – do niedawna był niepokonany, wygrywając wcześniej 8 walk z rzędu i zdobywając przy okazji mistrzostwo organizacji INNFERNO Fighting Championship. Serię zwycięstw przerwał mu dopiero Ion Taburceanu w marcu bieżącego roku podczas jednej z gal austriackiej organizacji Cage Fight Series, dla której to w ostatnim czasie walczył Aberger. Z tego też powodu, można domyśleć się, że głównym celem Floriana, był angaż w UFC lub występ na Dana White’s Contender Series, gdyż amerykański gigant współpracuje poniekąd z właścicielami CFS, na co przykładem może być chociażby ostatni występ Bogdana Grada właśnie na DWCS. Może jednak okazać się, że ta ostatnia porażka Abergera poniekąd zamknęła mu drogę do UFC, a przynajmniej na tą chwilę – to z kolei dobra okazja dla KSW aby zarzucić sidła na reprezentanta Austrii i zaproponować mu kontrakt. Walka z Dominikiem Humburgerem (7-0) mogłaby skraść show.
14. Nenad Avramović (11-8)
Na pierwszy rzut oka Nenad Avramović nie wydaję się być zawodnikiem na wysokim poziomie – świadczy o tym jego kiepsko wyglądający rekord. Gdy przyjrzymy się jednak nieco bliżej historii jego kariery, okazuje się, że pozory jednak mogą mylić. W przypadku Serba, mamy do czynienia z pewnymi wahaniami formy – potrafił on bowiem w przeszłości wygrywać z naprawdę mocnymi przeciwnikami jak np. Daniel Skibiński, żeby następnie przegrać z teoretycznie niżej notowanym rywalem. Nie można jednak powiedzieć o nim tego, że jego kariera była budowana na słabszych przeciwnikach, na których mógłby nabijać sobie kolejne wygrane – wręcz przeciwnie – Avramović jak przegrywał, to z naprawdę mocnymi zawodnikami, a mimo to, zdecydowanej większości z nich stawiał naprawdę spory opór, docierając w większości przypadków do decyzji sędziowskich. Patrząc też na jego „fighterskie CV”, wygląda na to, że 37-latek jest jak wino – im starszy, tym lepszy, bo aktualnie zalicza świetną serię 4 kolejnych wygranych z rzędu, podczas gdy w starciach poprzedzających początek tej passy, 4-krotnie z rzędu musiał uznawać wyższość rywali. Wydawać się więc może, że reprezentant Serbii odnalazł wreszcie swoją optymalną formę i mógłby jeszcze sporo wnieść w szeregi KSW – zwłaszcza, że w jednym z ostatnich starć wygrał z innym, walczącym aktualnie dla polskiej organizacji zawodnikiem – Davidem Hoškiem (9-4-1), będąc niemal przez wszystkich skazywany z góry na porażkę. Może więc dobrym pomysłem byłby rewanż tej dwójki, tylko tym razem pod sztandarem polskiej organizacji? A może niedoszły ostatecznie pojedynek z Dominikiem Humburgerem (7-0) który miał odbyć się na gali RFA 11, można by w przyszłości sfinalizować w KSW?
15. Adam Łaguna (7-2)
Kończymy zestawienie jeszcze jednym Polakiem, o którego usługi śmiało mogłoby zabiegać KSW. 29-latek od 2020 roku walczy dla organizacji Babilon MMA, gdzie stoczył już 5 pojedynków, dochodząc w między czasie do walki o pas mistrzowski kategorii średniej. Tego jednak nie udało mu się zdobyć, gdyż przegrał z wciąż panującym czempionem – Piotrem Wawrzyniakiem. Była to dopiero druga porażka Polaka w zawodowej karierze, pierwszą zaliczył w 2017 roku w absolutnym debiucie na zawodowej scenie. Skoro jednak na przestrzeni tych kilku kolejnych lat, nikomu nie udało się znaleźć sposobu na Adama Łagune, to musi to oznaczać, że jest naprawdę niezłym zawodnikiem, co zresztą potwierdzają zarówno trenerzy jak i koledzy z którymi na co dzień dzieli mate w poznańskim klubie Ankos MMA. Bez wątpienia, Adam jest jednym z najlepszych polskich zawodników wagi średniej, którzy występują poza KSW, a skoro dysponujemy tak ciekawym fighterem na naszym polskim podwórku, szkoda żeby nie sprawdzić jego umiejętności na najwyższym szczeblu w naszym kraju. Przywitać w klatce polskiej organizacji mógłby go chociażby Serb – Nemanja Nikolić (9-1)
Patryk Goryluk
dla MMA – bądź na bieżąco