Paddy Pimblett zdradził, ile zarobił za sobotnie zwycięstwo z Rodrigo Vargasem w Londynie.
Od dłuższego czasu Anglik powtarzał, że na obowiązującym kontrakcie walki z czołowymi zawodnikami z wagi lekkiej kompletnie go nie interesują. Dlaczego? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze…
– Nie wziąłbym żadnej walki z rywalem z Top 15 – powiedział. – Będę szczery, nie wziąłbym takiej walki. Ale dodajcie jakieś zera do mojego kontraktu i wtedy taką walkę biorę. Wydaje mi się, że udowodniłem dzisiaj, że zasługuję na nowy kontrakt – a nie ten mały standardowy.
Co konkretnie oznacza „mały standardowy”? W najnowszym wywiadzie udzielonym Barstool Sports „Baddy” zdradził, ile dokładnie zarobił za sobotnią walkę.
– Dwanaście i dwanaście – powiedział. – Tak, 12 i 12. Dwanaście tysięcy za wyjście i dwanaście za zwycięstwo.
– Z każdą walką trochę się powiększa, ale cały czas obowiązuje cię ten kontrakt. Od nich zależy, kiedy dadzą mi nowy. Tak już jest.
Za zwycięstwo w Londynie poza $24 tysiącami Pimblett otrzymał 50 tysięcy dolarów bonusu.
Dana White przyznał po gali w Londynie, że „Baddy” cieszy się gigantycznym zainteresowaniem. Stwierdził, że z taką popularnością Brytyjczyk może w kolejnym występie dostać walkę wieczoru nienumerowanej gali.
Z kim w kolejnym starciu skrzyżuje rękawice? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie jest zainteresowany konfrontacją z wyzywającym go do walki Ilią Topurią, z którym nie ma najlepszych relacji, delikatnie mówiąc.
– Dla mnie jest chłopcem na posyłki – powiedział. – Lwa nie interesuje, co mówią o nim owce.