Szymon Kołecki, mistrz podnoszenia ciężarów, zakończył swoją przygodę z najlepszą polską federacją mieszanych sztuk walki – KSW. Jak sam jednak mówi, nie oznacza to, że nie zobaczymy go więcej walczącego w formule MMA.
Podczas rozmowy z onet.pl, Kołecki poinformował oficjalnie oraz wyjaśnił przyczyny rozstania z federacją KSW.
Umówiliśmy się z władzami federacji KSW, że stoczę w tym roku jeszcze jeden pojedynek za normalną stawkę, ale nie było mowy o starciu o pas z kimś takim, jak niepokonany od pięciu lat w wadze półciężkiej Tomasz Narkun. A taką właśnie dostałem ofertę. I ją odrzuciłem. Nigdy wcześniej tego nie zrobiłem, ale w tym wypadku oczekiwałem więcej czasu na przygotowania niż tylko niespełna osiem tygodni. A tylko tyle mi zaproponowano, choć ja byłem po dwumiesięcznym roztrenowaniu. Nie chciałbym takiej walki jedynie „zaliczyć”, a dać sobie szansę na zwycięstwo. Do tego jednak trzeba przygotować odpowiednią formę.
Wytłumaczyl również dlaczego przyjęcie walki z tak klasowym zawodnikiem jak Tomasz Narkun, mając na przygotowania tylko 8 tygodni nie jest dla niego dopuszczalne. Liczył również na wyższą stawkę za taki pojedynek.
Mowa w końcu o przeciwniku, który jest najlepszym zawodnikiem w KSW. Okazało się jednak, że na rozmowę nie ma szans, więc w tej sytuacji lepiej będzie się rozstać. Mogłem oczywiście trzymać się zapisów umowy i dochodzić swoich praw, ale uznałem, że będzie lepiej, jeśli każdy pójdzie w swoją stronę. Zawsze chciałem wystąpić w KSW, dokonałem tego, ale ta część historii właśnie się skończyła.
Kołecki poinformował, że jak do tej pory nie rozmawiał z żadną inną federacją MMA.