Jak możemy się dowiedzieć z zagranicznych mediów, weteran UFC – Jim Miller, poznał swojego nastęnego rywala. Będzie nim debiutujący w amerykańskiej organizacji Nikolas Motta. Walka odbędzie się prawdopodobnie 18 września.
Miller wraz z Donaldem Cerrone’m jest liderem pod względem stoczonych walk w UFC. W klatce giganta pojawiał się 37 razy, wygrał w niej 21 pojedynków. Aktualnie posiada serię dwóch porażek. W kwietniu tego roku uległ Joe Soleckiemu, który wypunktował Amerykanina. Kilka miesięcy wcześniej, również przegrał przez jednogłośną decyzję sędziów z Vincem Pichelem. Ostatnie zwycięstwo odniósł w styczniu 2020 roku poddając Roosevelta Robertsa balachą w pierwszej rundzie.
Nikolas Motta jest na fali trzech wygranych z rzędu. W ostatniej walce pokonał Josepha Lowry’ego na gali DWCS organizowanej przez Danę White’a. Zwycięstwo nad Amerykaninem dało mu kontrakt z UFC. Brazylijczyk ma na koncie 15 zawodowych startów, z 12 wychodził zwycięsko, a 3 razy musiał uznać wyższość rywala. Ze wszystkich wygranych pojedynków, aż osiem kończył przed czasem, nokautując swoich rywali. Czterokrotnie wygrywał na pełnym dystansie.
Co ciekawe Motta był blisko UFC już w 2015 roku, gdy brał udział w programie TUF, lecz wówczas nie udało mu się dostać do największej organizacji na świecie.
Na karcie walk oprócz tego boju zobaczymy m.in. dwa ciekawe starcia w wadze półciężkiej: Ryan Spann stanie naprzeciwko Anthony’ego Smitha, a Ion Cutelaba zmierzy się z Devinem Clarkiem.