19 marca na radomską ziemię po raz pierwszy zawitała największa Polska organizacja – KSW. Wydarzenie z numerem 68 odbyło się w nowopowstałym Radomskim Centrum Sportu. Podczas imprezy lokalni kibice mogli obejrzeć walki czterech zawodników reprezentujących Radom.
Matchmakerzy federacji uraczyli fanów emocjonującą rozpiską. Solidni fighterzy pojawiający się na karcie doprowadzili do wielu widowiskowych skończeń przed czasem. Kibice mogli obejrzeć dziewięć ciekawie zapowiadających się starć.
Pierwszym zestawieniem na karcie wstępnej był pojedynek Adama Tomasika z Marcinem Trzcińskim. Obaj zawodnicy byli po debiutanckich porażkach w organizacji KSW. Od pierwszego gongu Tomasik wywierał większą presję i był celniejszy. Pod koniec inauguracyjnej rundy Tomasik sprowadził walkę do pozycji parterowej. W drugiej odsłonie na twarzy Trzcińskiego zaczęły pojawiać się coraz liczniejsze rozcięcia, a ataki jego rywala częściej dochodziły do celu. Finałowa runda przebiegła w bliźniaczy sposób do poprzedniej, pod koniec walki Tomasik spróbował udusić swojego rywala, jednak wybrzmiał końcowy gong. Sędziowie orzekli jednogłośne zwycięstwo Tomasika.
W ostatnim starciu karty wstępnej lokalny bohater – Piotr Kacprzak zawalczył z Jose Marcosem. Po wejściu Kacprzaka wybrzmiał ogromy doping, który nie ustawał. Sam pojedynek jednak nie porywał, większość walki przebiegła w parterze, w którym pozycję z góry zajmował Kacprzak. Polak kilkukrotnie próbował próby poddania, jednak bez zamierzonych efektów. Końcowo jednogłośnie lepszy okazał się Kacprzak.
W kolejnym pojedynku spotkało się dwóch debiutantów – Rafał Kijańczuk oraz Yann Kouadja. Polak od pierwszego gongu narzucił wysokie tempo. Zawodnicy wdawali się w chaotyczne wymiany; następnie Francuzowi udało się rzucić zapaśniczo rywala, jednak nie zdołał utrzymać pozycji. Po dwóch minutach starcia „Kijana” wyprowadził piekielne kolano, którym posłał przeciwnika na deski, a następnie zasypał go gradem ciosów, kończąc pojedynek.
W czwartej walce reprezentant Radomia – Albert Odzimkowski zmierzył się z Tommy’m Quinn’em. Pierwsza minuta przebiegła dość zachowawczo. Po krótkiej analizie zawodnicy wdali się w wymianę, po której starcie trafiło do parteru. W pewnym momencie Brytyjczykowi udało się wstać, jednak szybko nadział się na kolano Odzimkowskiego. Po mocnym ciosie, Odzimkowki zasypał rywala gradem uderzeń i zakończył starcie przed czasem.
W piątej walce kolejny radomianin – Patryk Kaczmarczyk zawalczył z Michałem Dominem. Od samego początku Kaczmarczyk narzucał wysoką presję, której Domin nie był w stanie wytrzymać. Dominowi brakowało jakichkolwiek kontrargumentów i pod koniec pierwszej rundy mogłoby się wydawać, że mieszkaniec Żor zostanie skończony, jednak ten przetrwał nawałnicę ciosów. W drugiej odsłonie Kaczmarczyk szybko sprowadził swojego rywala do parteru, w którym zajął pozycję zza pleców. Radomianin zasypał Domina uderzeniami i sędzia przerwał pojedynek.
W szóstym zestawieniu przyszła pora na wagę ciężką. Doświadczony Michał Kita podjął Ricardo Prasela. Polak dominował rywala przez całą pierwszą rundę, jednak nie zdołał go skończyć. W drugiej odsłonie Kita bardzo łatwo oddał pozycję dominującą. Brazylijczyk zajął miejsce w dosiadzie i zasypał Polaka uderzeniami, po których zakończono starcie. Mateusz Borek w wywiadzie po walce przyznał, że Brazylijczyk zaliczył „comeback roku”.
W kolejnym starciu Damian Janikowski zmierzył się z Tomaszem Jakubcem. Od inauguracyjnego gongu walka toczyła się w stójce. Obaj zawodnicy wyprowadzali liczne kombinacje. Po mocnej serii Janikowski w pewnym momencie stracił równowagę, jednak szybko się ocknął. Pod koniec rundy fighterzy wdali się w piekielną wymianę. Zwycięsko z niej wyszedł Janikowski, który brutalnie znokautował przeciwnika.
W co-main evencie Michał Pietrzak zawalczył z Tomaszem Romanowskim. Niemalże cały pojedynek przebiegł w płaszczyźnie stójkowej i nie działo się w nim zbyt wiele. Pierwsza runda była czysto analityczna, w drugiej odsłonie zawodnicy narzucili większe tempo. Romanowski systematycznie punktował rywala i dotrwał do decyzji sędziowskiej, która powędrowała na jego konto.
Przyszła pora na walkę wieczoru – ulubieniec kibiców Daniel Rutkowski zawalczył przed własną publicznością z mistrzem dywizji piórkowej – Salahdinem Parnassem. Podczas pierwszej rundy obaj zawodnicy wyprowadzali liczne kombinacje stójkowe momentami trafiając do klinczu, punktacja mogła pójść w obie strony. W drugiej odsłonie walka zaczęła układać się pod dyktando „Rutka”, zainicjował on także kilka rzutów zapaśniczych, dzięki czemu wygrał tę część pojedynku. W trzeciej odsłonie Polak przestawał czuć rytm pojedynku i do głosu coraz częściej dochodził Francuz. Parnasse trafiał rywala licznymi ciosami prostymi, sukcesywnie go punktując. Walka weszła w fazę rund mistrzowskich, już na samym początku czwartej odsłony „Rutek” zaliczył nokdaun po wysokim kopnięciu Parnasse’a. Znajdujący się w tarapatach Polak stracił kontrolę nad pojedynkiem i oddał swojemu rywalowi pozycję zza pleców. Francuz zapiął duszenie i zmusił Rutkowskiego do odklepania. Parnasse obronił tytuł mistrzowski i wyzwał do kolejnej walki championa dywizji lekkiej – Mariana Ziółkowskiego.
Podczas KSW 68 ogłoszono dwie kolejne gale. Impreza z numerem 69 odbędzie się w warszawskim studiu ATM i zawalczy na niej mistrz dywizji koguciej – Sebastian Przybysz. Dojdzie także do starcia na szczycie dywizji średniej – Cezary Kęsik zmierzy się z Pawłem Pawlakiem. KSW 70 odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie i wystąpią na nim Mariusz Pudzianowski oraz Radosław Paczuski.