Wywiad z Prezesem FEN, Pawłem Jóźwiakiem, przed galą FEN 29: LOTOS Fight Night Ostróda, która 22 sierpnia odbędzie się w Amfiteatrze w Ostródzie.
Tym razem nie 5 miesięcy, a nieco ponad 2 minęły od ostatniej gali FEN. Zleciało, prawda?
Paweł Jóźwiak: Zdecydowanie tak. Cieszę się, bo wchodzimy w rytm organizowanych gal, do którego przyzwyczailiśmy fanów. Mniej niż pół roku przed nami do końca 2020, a planujemy zorganizować jeszcze 3 gale. Mówię oczywiście o tej najbliższej i dwóch kolejnych.
Jest Prezes zadowolony z karty walk gali FEN 29: LOTOS Fight Night Ostróda?
PJ: Jestem zadowolony i mam nadzieję, że taki skład osobowy już zostanie do 22 sierpnia. Ubolewam nad tym, że Marcin Wójcik nie zawalczy o pas mistrzowski, aczkolwiek Marcin Łazarz to super zawodnik, bardzo doświadczony i na pewno stawi mocne warunki minimalnemu faworytowi, jakim jest Adam Kowalski. Panowie już ze sobą walczyli, wtedy dużo lepszy był Łazarz. Adama bardzo to boli. Mówił mi o tym, że siedzi to w jego głowie i musi teraz wygrać – sam na siebie narzuca presję. To sprawa osobista. Mam wrażenie, że zawodnicy za sobą nie przepadają, a to dobry zwiastun. Czasami brakowało złej krwi pomiędzy bohaterami walk wieczoru podczas naszych gal. Teraz trochę emocji jest, a fight week dopiero przed nami. Kto wie, czy podczas poniedziałkowego dnia medialnego podczas pierwszego face to face komuś nie puszczą nerwy.
Wójcik jednak w FEN pozostaje.
PJ: Pozostaje i wiążemy z nim ambitne plany. Będzie pierwszym pretendentem mistrza, kimkolwiek by on nie był. Łazarz przegrał już kiedyś z Wójcikiem, więc taki pojedynek miałby sens. Mający trzy zwycięstwa na swoim koncie w FEN Kowalski miałby swoje argumenty w konfrontacji z doświadczonym Wójcikiem. Dumny jestem z naszej dywizji półciężkiej. Rok temu kibice wytykali nam, że nie ma u nas jednego dobrego zawodnika w kategorii do 93 kilogramów, a dziś mamy poza wymienioną trójką Wojtka Janusza, Rafała Kijańczuka i cały czas myślimy o kolejnych. Niezmiernie mnie to cieszy.
Nie boi się Prezes porażki Adriana Zielińskiego, który jesienią ma walczyć o pas w kategorii piórkowej z Danielem Rutkowskim?
PJ: Zapytałem Adriana i jego teamu: jaki to ma być rywal? Usłyszałem jasną deklarację: chcemy mocnego sportowo zawodnika, który będzie wyzwaniem. Szanuję bardzo takich wojowników. On zdaje sobie sprawę z tego, że może sporo stracić przegrywając przed rewanżem z Rutkiem, ale w ogóle tak na to nie patrzy. Chce wojny na wyniszczenie, ciężkiego pojedynku i bonusu za najlepszy pojedynek całej edycji. Adrian nie kalkuluje, nie czeka, nie wybiera sobie rywali. Były zawodnik UFC? Biorę, nie ma problemu. Bardzo takie podejście szanuję – w FEN nikogo nie oszczędzamy, nie pompujemy zawodników. Taka jest nasza filozofia i tego nie zmienimy.
Marcin Naruszczka w końcu zawalczy, tym razem jego rywalem będzie obcokrajowiec.
PJ: Marcin to zawodnik starej daty. Podobnie jak Adrian nie wybiera rywali. Nie szuka usprawiedliwień. W Polsce coraz trudniej znaleźć mu rywala, bo każdy wie, że musi się mocno namęczyć, żeby z nim wygrać. Na początku pandemii granice były zamknięte, więc Marcin nie mógł wystąpić w Krakowie – nie miał z kim się bić. Dziś obostrzenia są mniejsze, stąd jest możliwość ściągnięcia zawodników, który chce walczyć. Który nie boi się Naruszczki i chce się z nim zmierzyć.
FEN wiąże z Robertem Bryczkiem duże nadzieje?
PJ: Wiążemy nadzieję z jego dobrymi występami, bo to jeden z najbardziej niedocenianych zawodników w Polsce spośród tych czołowych w swojej kategorii wagowej. Bryczka bali się zawodnicy, których próbowaliśmy mu zakontraktować. Jacek Jędraszczyk podjął wyzwanie i za to należy mu się szacunek. On ma swoje lata, stoczył 9 walk, tylko dwie przegrał, a ma rekord w naszej federacji 1-2. Styl, w jakim walczy, czyli przebojowość, agresja, podejmowanie ryzyka – to wszystko powoduje, że kibice chcą go oglądać. Podczas tej walki usiadę wygodnie przy klatce i będę delektował się MMA na najwyższym poziomie.
Najciekawiej zapowiadającym się jednak pojedynkiem może być konfrontacja Łebkowskiego z Formelą.
PJ: Wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Kibice piszą mi wiadomości prywatne z podziękowaniami, że damy im taką walkę. Super wymiany w stójce przez zawodników w niższych kategoriach w małych rękawicach to sól MMA i tu może wydarzyć się wszystko – obaj panowie pokazali już, że lubią jazdę bez trzymanki. To może być najciekawsza walka FEN 29, ale jest sporo równych pojedynków.
W Ostródzie kibice zobaczą pojedynki w aż sześciu różnych kategoriach wagowych w MMA i jedną walkę w K-1.
PJ: W Ostródzie będzie pełne spektrum sportów walki i każdy znajdzie coś dla siebie. Walka wieczoru – grzmoty, jestem o tym przekonany. Nieco zagadkowi w naszym kraju Belluardo i Radakovic, którzy mają mocne zwycięstwa na swoim koncie. Super walki, o których przed chwilą mówiłem, do tego waga ciężka i to w dwóch pojedynkach. Wyłoniony z obozu FEN zawodnik dostanie szansę na zawodowy debiut – naprawdę cieszę się z finalnego kształtu karty walk gali FEN 29.
Ostatnio dużo mówiło się o odejściach dwóch zawodników z FEN – Adama Pałasza i Kacpra Koziorzębskiego. Jak Prezes to skomentuje?
PJ: Sytuacja podczas pandemii zmusiła nas do tego, abyśmy decydowali się na kontrakty na jedną walkę. Umówione warunki były takie, że po FEN 28 usiądziemy do dalszych rozmów. Zawodnicy, którzy szerszej publiczności pokazali się dopiero na naszej gali, dostali propozycje od innych federacji i z nich skorzystali. Zarówno Pałasz jak i Koziorzębski to zawodnicy, którzy są dopiero na początkach swoich karier. Gdy ich kontraktowaliśmy, to mało kto dawał im szansę, więc nie robiłbym z nich wielkich gwiazd tylko dlatego, że zmienili pracodawcę. Życzę im powodzenia i czas pokaże, jaka jest ich prawdziwa wartość sportowa. Regularnie znajdujemy utalentowanych zawodników, którzy bardzo szybko znajdują się w orbicie zainteresowań innych organizacji – jest to naturalna kolej rzeczy. Gale FEN należy oglądać, bo zawsze gwarantujemy super równe pojedynki, wielkie emocje i u nas rodzą się mocni fighterzy.