,,Opierd**iliście mnie ze zwycięstwa” – Artem Lobov o walce z Kornikiem i angażu w KSW

Artem Lobov pomimo nieciekawego rekordu w MMA (13-15) nie może narzekać na brak zainteresowania. Rosjanin, jednak porzucił rękawice i swoje ostatnie pojedynki toczył na gołe pięści, a każda jego walka, była bardzo widowiska czym zyskał ogromny rozgłos.

Ostatnio głośno mówiło się również o jego angażu w największej Polskiej organizacji – KSW. Lobov podczas rozmowy w MMAfighting Eurobash przybliżył negocjacje z organizacją i zaznaczył, że było bardzo blisko porozumienia:

,,Było naprawdę blisko. Powiedziałem im, co chcę otrzymać, i wszystko wyglądało dobrze. Ostatnim etapem negocjacji, który mi pozostał, był fakt, że chciałem po prostu zawrzeć z nimi umowę na jeden pojedynek, a oni chcieli mieć mnie na wyłączną umowę. Byliśmy własnie w tym miejscu, tylko negocjowaliśmy warunki. Może nie mam nic przeciwko zawarciu z nimi wyłącznego kontraktu MMA, o ile pozwolą mi walczyć w boksie i pojedynkach na gołe pięści. Wydaje się, że nie przeszkadza im to, ale właśnie w tym miejscu negocjacji byliśmy. ”

Lobov nie szczędził komplementów KSW i podkreślał fakt, że już dawno marzył, żeby zawalczyć pod szyldem Polskiej organizacji:

„Dla mnie KSW to ogromna promocja i znajduje się na mojej liście rzeczy, które chcę robić jako zawodnik MMA. Myślę, że dotyczy to każdego europejskiego wojownika. Jeśli spojrzycie na to teraz, KSW ma drugi co do wielkości rekord frekwencji na świecie, przegrywając tylko z PRIDE, ale PRIDE już nie istnieje, więc dla aktywnych promocji są one nr 1. Dla mnie to jest coś. Są jedną z tych federacji, które nie chcą konkurować z UFC, po prostu wybrali własną ścieżkę. Ich gale są zawsze wyprzedane, zawsze są w głównych stacjach telewizyjnych w Polsce, zawsze zarabiają pieniądze i nigdy nie dbają o to, co robią inne federacje. ”

Były zawodnik UFC już ma nawet przeciwnika i chciałby się zmierzyć z Arturem Sowińskim. Obaj panowie walczyli już ze sobą na gali Celtic Gladiator V, gdzie lepszy okazał się być Polak, jednak Lobov nie może pogodzić się z tą porażką i uważa, że walka była z góry ustawiona:

„Artur Sowiński to walka, którą chcę od dawna rozstrzygnąć – ta wygrana została mi skradziona. To była wygrana, która została mi skradziona. Wtedy występowałem w polskiej telewizji i wszędzie go wzywałem. Powiedziałem: „Zapomnę o tym, nieważne. Opierdoliliście mnie z mojej wygranej, ukradliście mi moje zwycięstwo, ale chętnie o tym zapomnę, nie będę jęczeć – spotkajmy się w klatce i zróbmy to ponownie. Z jakiegoś powodu, jednak on nie chciał tej walki.

„Oczywiście teraz, gdy jestem znacznie większym nazwiskiem, może być zainteresowany. Moim zdaniem nie w pełni zasługuje na tę walkę ze mną. Teraz mam wielkie nazwisko, to byłaby dla niego walka o duże pieniądze. On tak naprawdę na to nie zasługuje. Ukradł mi wygraną, odrzucił ze mną rewanż, kiedy go o to zapytałem, tak naprawdę na to nie zasługuje. Jednocześnie naprawdę chcę to zrobić przez długi czas i to byłoby coś wspaniałego w końcu znokautować tego faceta. Prawie go znokautowałem za pierwszym razem, usadziłem go dwa razy, ale nie skończyłem go. Czuję, że gdybyśmy się teraz spotkali, to byłby dla niego koniec.

Dodaj komentarz