Tom Aspinall wziął niedawno udział w FightMad Podcast, gdzie opowiedział o swoim przyjacielu, który jest mistrzem organizacji KSW.
Phil De Fries nie cieszy się zbyt dużą sympatią wśród właścicieli organizacji, co można wywnioskować z tej rozmowy i słów czołowego ciężkiego UFC.
– Mam dla ciebie ciekawą historyjkę, Joe – zwrócił się do prowadzącego. – Nie mogę jednak używać nazwisk. Mogę ci je zdradzić poza kamerami.
– Mam przyjaciela, który walczy dla bardzo dużej organizacji – i nie chodzi o UFC. To jednak duża organizacja.
– Jest przede wszystkim grapplerem. Przede wszystkim. Z całą pewnością znasz gościa, bo to gość z Wielkiej Brytanii. Jego plan sprowadza się w zasadzie do tego, żeby cię sprowadzić, zgnieść, leżeć na tobie i nie pozwolić ci wstać.
– Właściciel tej organizacji powiedział mu, że musi zmienić swój styl walki, bo inaczej zostanie z organizacji zwolniony. A jest mistrzem tej organizacji od ponad dziesięciu walk, co jest niewiarygodne. Wydaje mi się, że jest najdłużej panującym mistrzem w tej organizacji.
Czy aby na pewno mowa o zawodniku KSW? Wielce prawdopodobne i tak uważam, choć trzeba podkreślić, że Phil ma na koncie siedem występów w KSW, w tym sześć obron pasa – a nie dziesięć, jak stwierdził zawodnik UFC. Szefowie polskiej organizacji, jednak już od dłuższego czasu krytycznie wypowiadają się o Angliku. Martin Lewandowski po ostatniej walce, stwierdził, że De Fries musi koniecznie popracować nad sobą.