Co dalej z bohaterami KSW 70? Proponowane zestawienia wszystkich zawodników

Gala KSW 70, bez wątpienia przyniosła nam wiele niespodzianek, co zapewne pokrzyżowało nieco właścicielom plany na przyszłość poszczególnych zawodników. Jakie rozwiązania ja bym zastosował dla bohaterów sobotniej gali? Zapraszam do przeczytania moich propozycji.


  • Francisco Barrio (10-2) i Łukasz Rajewski (11-8)

Zdecydowanie bardziej darzę sympatią młodszego z braci Rajewskich, czyli Sebastiana. W przypadku Łukasza – cóż, nigdy nie byłem fanem ani jego postaci, ani również umiejętności. Barrio po raz kolejny w KSW wskoczył na zastępstwo i udowodnił, że to naprawdę niezły zawodnik. Chorwat kontrolował ten pojedynek i mimo, że Rajewskiemu udało wyprowadzić się kilka ciekawych kombinacji, to nie zrobiły one specjalnego wrażenia na Barrio. Jak sam mówi – domyślnie chce walczyć w kategorii piórkowej, a tu na pewno chętnych na starcie nie brakuje, chociażby Adam Soldaev (6-1), bo takie zestawienie było już ponoć kiedyś w zaawansowanym stadium rozmów, a jest jeszcze niepokonany Patryk Likus (3-0) – byłby to sprawdzian dla obydwu. Łukasz Rajewski moim zdaniem niczym w KSW już nie zaskoczy, a oglądanie naprzemiennie wygranych i przegranych robi się powoli nudne. Może to czas, żeby kontynuować karierę w jakiejś mniejszej federacji?


 

  • Albert Odzimkowski (12-6) i Tommy Quinn (9-6)

 Podczas KSW 68, obaj już zmierzyli się ze sobą, ale starcie to, zostało oficjalnie zakończone jako nieodbyte z powodu nielegalnego uderzenia w parterze, jednakże trwało ono wystarczająco długo, żeby można było wyciągnąć pewne wnioski. Owszem – Albert Odzimkowski może mistrzem KSW nigdy nie będzie, ale porównując go do Quinna, śmiało można mówić o różnicy dwóch lub trzech poziomów. Sposób w jaki Albert wygrał ten pojedynek odstawie na dalszy plan, przerażająca kontuzja, którą po części spowodował pech, a po części właśnie znikome umiejętności Irlandczyka. U Odzimkowskiego z kolei, w tej walce zagrało po prostu wszystko. Ostrożna i przemyślana stójka, kontrola przy siatce, obalenia – w końcu w oktagonie był nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Skoro ostatnia szansa wykorzystana, to z kim widziałbym „Złotego” w następnym boju? Jeśli Adrian Dudek (5-2) nadal ma kontrakt z KSW, to mógłby to być odpowiedni rywal. Jeśli nie, to z chęcią zobaczyłbym zestawienie Albert Odzimkowski vs. Robert Maciejowski (5-4-1). Tommy’emu Quinnowi życzymy oczywiście szybkiego powrotu do zdrowia, ale w KSW już raczej nie powinien zawalczyć.

  • Anita Bekus (6-2) i Roberta Zocco (3-4)

Jak ja uwielbiam tę naszą „dywizję” kobiet w KSW.. to chyba jedyna organizacja na świecie, w której będąc kobietą i podpisując kontrakt, automatycznie wskakujesz do rankingu – bo przecież innych zawodniczek po prostu nie ma. Nie rozpisując się zbytnio – Anita Bekus najprawdopodobniej poczeka aż Sofiia Bagishvili (5-1) wyleczy kontuzje i to z nią zawalczy, co wydaje się być najbardziej logiczne. Roberta Zocco mając w tej chwili ujemny bilans – według mnie – powinna wylecieć z federacji, ale biorąc pod uwagę fakt, że każda kobieta w KSW jest na wagę złota (lub czereśni, hehe), to wcale nie zdziwi mnie jak dostanie druga szansę i zmierzy się chociażby z Natalią Baczyńską (6-2)


 

  • Radosław Paczuski (4-0) i Jason Wilnis (2-1)

Tu sytuacja wydaje się być jasna, prosta i klarowna. Bardzo fajna i wyrównana walka, która nie powinna zakończyć się w ten sposób. Pech Holendra, spowodował jednak, że chyba wszyscy chcemy zobaczyć w przyszłości REWANŻ. Ja osobiście biorę w ciemno, dobrego kickboxingu nigdy za wiele.


  • Bartosz Leśko (12-2-2) i Damian Piwowarczyk (5-1)

Sporo pytań pozostawił po tej walce Piwowarczyk, którego uważa się za ogromny talent i przyszłość polskiego MMA, ba, byli nawet tacy co wystawiali go do walki o pas już teraz, jednak walka z Leśno była taka.. nijaka. Jakby zabrakło Damiana w Damianie, brak pomysłu, zagubienie, nie najlepsza kondycja. Być może to tylko gorszy dzień, być może zawodnik z takim doświadczeniem jak Bartek to jeszcze za wysokie progi. Niemniej jednak, Leśko do federacji wbił się z hukiem i śmiało można stawiać naprzeciw niego duże nazwiska. Dodajmy, że walka w półciężkiej była jednorazowym wypadem, i najprawdopodobniej kolejne pojedynki Bartek będzie toczył w kategorii średniej. Z kim? W sieci dużo mówi się o Cezarym Kęsiku (13-2), ale to już czołówka dywizji. Jeśli nie Czarek, to mi wizja wojny z Marcinem Krakowiakiem (11-4) też bardzo się podoba. Piwowarczyk natomiast musi oczyścić głowę i udowodnić że był to wypadek przy pracy, np. z Oumarem Sy (6-0), który nadal pozostaje zawodnikiem KSW i – jak mówił Wojsław Rysiewski – planowany jest na jedną z następnych gal. 


  • Marek Samociuk (4-2) i Izu Ugonoh (1-2)

Samociuk wygrywając ten pojedynek, najwyraźniej zapewnił sobie kontrakt na kolejnych kilka występów. W tej walce wyglądał nawet lepiej niż w poprzedniej, w odróżnieniu od Izu, który wręcz przeciwnie – pokazał jeszcze nie pokazał kompletnie nic. Marek to wciąż „świeżak” w MMA, ale gołym okiem można zauważyć jego progres z każdą kolejną walką. Nadszedł czas na większe wyzwanie, którym mógłby być Michał Włodarek (8-3) o ile zdecydowałby się na powrót. Jeśli nie – pozostaje opcja szukania kogoś nowego w Chorwacji, Brazylii czy którymś z Nordyckich państw. W ostateczności jest jeszcze Filip Bradarić (5-4), ale to z kolei raczej nie byłoby większym wyzwaniem. Ugonoh dla dobra swojego wizerunku, powinien zdecydować się odpuścić mieszane sztuki walki. Jak widać, nie każdy były sportowiec się do tego nadaje, a szkoda niszczyć historię bycia świetnym kickbokserem i dobrym bokserem. Jedyny, jakikolwiek logiczny sens, miałoby jego zestawienie z Tomaszem Sararą (1-0), ale ze względu na dobre relacje obu Panów – szanse na to są bardzo małe.


  • Ivan Erslan (12-1) i Rafał Kijańczuk (11-5)

Ciężko tu doszukiwać się większej głębi i analizować tę walkę – miała polecieć czyjaś głowa i poleciała, tym razem to Chorwat trafił jako pierwszy i wygrał, ponownie zgłaszając aspiracje do walki o pas. I tak naprawdę, jak dla mnie to może o niego walczyć z Ibragimem Chuzigaevem (16-5) już teraz. Jest po dwóch wygranych z rzędu i na ten moment nie ma w federacji zawodnika który bardziej zasługuje na miano pretendenta. Kijana natomiast ma kilka ciekawych opcji. a) może przetestować umiejętności Hasana Mezhieva (12-0), który nie zdążył jeszcze zadebiutować, b) Adam Tomasik (6-1), który w KSW ma taki sam bilans jak Kijańczuk, oraz c) czyli opcja najbardziej szalona i walka z Tomaszem Narkunem (18-5), który – jakkolwiek to brzmi – musi odbudować się po dwóch porażkach z rzędu.


 

  • Ricardo Prasel (13-3) i Daniel Omielańczuk (25-13-1)

Przygoda Prasela w KSW to jakieś kuriozum. Brazylijczyk dwa razy został rzucony na pożarcie, dwa razy miał zostać szybko pokonany i dwa razy miał być tylko „szybką” rozgrzewką przed walką o pas. Dwa razy – tyle dokładnie upokorzył swoich o wiele bardziej doświadczonych przeciwników „były bramkarz Chelsea”. Mam tu mały problem, żeby wszystko zgrać w całość, bo zarówno jemu jak i Mariuszowi Pudzianowskiemu (17-7) należy się walka o pas. Może to właśnie najpierw zestawić ich dwóch? Oczywiście raczej nikt by nie narzekał, żeby to najpierw Prasel zawalczył o tytuł z Philem De Friesem (21-6). Omielańczuk natomiast, raczej myśli już o zarobieniu pieniędzy na emeryturę i leczenie chorej córki, niż o walkach o najwyższe cele. Idealny byłby teraz pojedynek z Michałem Kitą (21-14-1), a w przyszłości, o ile los pozwoli – z Pudzianem lub Różalem (7-4).


 

  • Mariusz Pudzianowski i Michał Materla

Mija właśnie 14 lat, odkąd Pudzilla nastawił wodę i zaczął gotować kamień i chyba nastał czas, w którym mu się to udało. Nie wielu znam zawodników, którzy swój absolutny TOP i szczyt kariery osiągają w wieku 45 lat. Mariusz już raz dostał szansę walki o pas, ale wtedy to był zupełnie inny fighter. Będąc szczerym, być może zwariowałem, ale według mnie Pudzian miałby naprawdę realne szanse w starciu z De Friesem (21-6), i nie oszukujmy się – należy mu się to, „jak psu buda”. Materla najpierw powinien zastanowić się, czy w ogóle powinien jeszcze walczyć, a dopiero potem myśleć o rywalu. Osobiście jestem ogromnym fanem „Cipka” i to głównie dzięki niemu zacząłem interesować się MMA, dlatego ciężko się patrzy jak jego ciało słabnie z walki na walkę. Z sercem Michała, najpewniej walczyłby do wieku emerytalnego, ale chyba wystarczy, swoje już zrobił. Teraz na czas na nową historię w postaci Marcela Materli

Wszystkie zestawienia zawarte powyżej to tylko i wyłącznie moje indywidualne przewidywania i upodobania i w żaden sposób nie są oficjalnie potwierdzonymi walkami. 

Dodaj komentarz